Ekonomiści są zgodni - zmiany w rządzie w krótkim okresie mogą negatywnie odbić się na rynku kapitałowym. - Koalicja nie była może wymarzona, ale rynki się z nią pogodziły. Destabilizacja wywołuje niepewność - powiedział Bartosz Pawłowski, ekonomista ING BSK. - Może być nerwowo - potwier- dził Piotr Bujak, ekonomista BZ WBK. - W najbliższym czasie można się spodziewać wzrostu niepewności i większej nerwowości na rynku - przyznał Wiesław Szczuka, główny ekonomista BRE Banku.
W najbliższych dniach czeka nas wobec tego prawdopodobnie osłabienie złotego. - Ta sytuacja będzie zapewne dotyczyć całego rynku, czyli również na przykład obligacji - powiedział B. Pawłowski. Dodał, że możliwe spadki na GPW mogą być wykorzystane przez bardziej odważnych inwestorów do dodatkowych zakupów po niższych cenach. Specjaliści są jednak zdania, że w dłuższym okresie nie powinniśmy odczuwać negatywnych skutków zmian w rządzie. - Wcześniejsze wybory mogą oznaczać dojście do władzy partii, które stworzą bardziej przyjazny gospodarczo klimat - tłumaczył B. Pawłowski. - Możliwy układ nie będzie zapewne gorszy od obecnego - przyznał P. Bujak.
Analitycy wskazują też, że zmiany w rządzie nie powinny mieć znaczącego wpływu na polską gospodarkę. - Póki co gospodarka funkcjonowała niezależnie. Nie reagowała przesadnie na zawirowania polityczne. Nie wiem, jak długo ten stan się utrzyma, ale na razie tak jest - powiedział Robert Gwiazdowski z Centrum im. A. Smitha.
Powodem wczorajszego odwołania Andrzeja Leppera z funkcji wicepremiera i ministra rolnictwa miał być związek ze sprawą korupcyjną i "łapówką liczoną w milionach złotych" - jak powiedział premier Jarosław Kaczyński podczas wieczornej konferencji prasowej. Centralne Biuro Antykorupcjne zatrzymało dwie osoby. Jedna z nich to Piotr R., były dziennikarz m.in. TVP Wrocław. A. Lepper przyznał, że zna zatrzymanego i był z nim w Chinach i Maroko. Piotr R. był też kandydatem Samoobrony do rady nadzorczej TVP.
A. Lepper powiedział, że niewyobraża sobie dalszego funkcjonowania swojej partii w rządzie. Premier Kaczyński uważa, że wybory mogłyby się odbyć jesienią br. lub wiosną przyszłego, ale pośpiechu nie ma.