RPP w centrum uwagi

Według ankiety sporządzonej przez agencję Reuters żaden z 15 wypowiadających się analityków nie spodziewa się, by rada już w tym tygodniu podniosła stopy procentowe. Większość sądzi, że ruchu tego dokona w sierpniu

Publikacja: 23.07.2007 08:40

Wydarzeniem nowego tygodnia może być koniec posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Wprawdzie wszystko wydaje się jasne i przesądzone, ale jest kilka czynników, które warto uwzględnić w ocenie przyszłych ruchów rady, a szczególnie tego najbliższego.

Z ankiety agencji Reuters wynika, że żaden z 15 wypowiadających się w niej analityków nie spodziewa się, by rada już w tym tygodniu podniosła stopy procentowe. Większość sądzi, że ruchu tego dokona w sierpniu. Sytuacja wydaje się być podobną do tej sprzed ponad miesiąca. Wtedy także znaczna większość analityków (łącznie z piszącym te słowa) zakładała, że do podwyżki dojdzie dopiero w lipcu. Stały za tym głównie argumenty natury technicznej. Nikt nie miał wątpliwości, że do samej podwyżki dojdzie, lecz spodziewano się, że rada podejmie taką decyzję dopiero po zapoznaniu się z danymi za czerwiec oraz z projekcją inflacyjną. Ku zaskoczeniu tejże większości rada decyzję o podwyżce stóp podjęła już w czerwcu.

Podwyżki nie będzie

Działanie takie wydaje się roztropne. Skąd więc to zaskoczenie? Powód jest prosty układ sił w radzie raczej utrudnia podejmowanie śmiałych decyzji. Zwłaszcza mających charakter jastrzębi. Roztropność decyzji wynikała z faktu, że sama podwyżka była właściwie pewna. Po co więc było z nią czekać miesiąc? Wiadomo bowiem, że im szybciej zostaną podjęte działania zaradcze, tym pociągną one mniejsze koszty. Inna sprawa, że przyspieszenie decyzji o jeden miesiąc nie zmienia znacząco sytuacji. Pokazuje, że rada jest zdeterminowana i z pewnością jest to dobry sygnał. Niemniej trzeba pamiętać, że sekwencja podwyżek stóp rozpoczęła się zbyt późno. Teraz trwa nadganianie za coraz mniej korzystnymi danymi i ich prognozami.

Analitycy wychodzą z założenia, że skoro stopy podniesiono już w czerwcu, to w lipcu podwyżki nie będzie. To przeświadczenie nie wynika z braku argumentów za podwyżką, ale z tego, że właśnie ta została już dokonana. Teraz rada ma się przyglądać kolejnym danym. Problem w tym, że już dane za czerwiec są niepokojące, gdyż potwierdzają pewne tendencje zaobserwowane w maju. Coraz szybciej rosnące płace znacząco zaczynają wyprzedzać wydajność. Fundusz płac w ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrósł o 11,5 proc.. Składają się na to wzrost wynagrodzeń wcześniej zatrudnionych oraz wynagrodzenia osób nowozatrudnionych. Tych ostatnich jest całkiem sporo, bo zatrudnienie wzrosło o 4,6 proc.. W tym samym czasie produkcja przemysłowa wzrosła jedynie o 5,6 proc., a biorąc pod uwagę dane wyrównane sezonowo wzrost wyniósł 8 proc.. Czerwiec nie jest pierwszym miesiącem spowolnienia wzrostu produkcji, a także nie jest pierwszym miesiącem przyspieszenia wzrostu płac.

Wydajność problemem

Wydajność zaczyna być problemem, gdyż jednostkowe koszty pracy rosną, a więc rosną koszty produkcji. Jak na to zareagują przedsiębiorcy? Zapewne na początku zmniejszają marżę, ale na dłuższą metę nie jest to do utrzymania. Ceny produkcji będą powoli rosnąć. Na razie wskaźnik PPI jest stabilny, ale z każdym miesiącem rośnie presja na wzrost cen i pod koniec roku mogą być one już znacznie wyższe. Tym bardziej, że nikt nie musi się martwić o popyt. Z tej strony mamy same plusy. Rosną płace i zatrudnienie, a więc i rośnie konsumpcja. Obniżenie składki rentowej także wzmaga popytową stronę gospodarki. Wreszcie kredyt. Poprawa sytuacji materialnej gospodarstw domowych (dzięki zarobkom osiąganym w Polsce, ale także i za granicą) skłaniają do poczucia większego bezpieczeństwa i większej skłonności do zaciągania kredytów. Nie można także pominąć efektu bogactwa, jaki został ostatnio wygenerowany przez wzrost cen polskich aktywów. Mowa tu zarówno o rynku nieruchomości, jak i hossie na rynku akcji. Ten czynnik także wpływa pobudzająco na dokonywane przez Polaków zakupy.Możliwości produkcji

wąskim gardłem

Teoretycznie większy popyt nie musi zaraz oznaczać wzrostu cen. W końcu przedsiębiorstwa mogą zwiększać produkcję i odpowiadać na zapotrzebowanie rynku. Problem w tym, że tu właśnie napotykamy na wąskie gardło. Przedsiębiorstwa już nie nadążają z produkcją (z ankiety NBP wynika, że ok. 30 proc. firm ma problemy z realizacją kontraktów). Moce produkcyjne są wykorzystane w 84 proc.. Wspomina się nawet, że część przedsiębiorstw rezygnuje z eksportu na rzecz zaspokojenia popytu krajowego. Myślę, że faktycznie ta tendencja nie jest szczególnie powszechna, a takie zmiany orientacji są niewielkie.

By sprostać zapotrzebowaniu trwają wysiłki w celu zwiększenia mocy produkcyjnych. Tam, gdzie jest to możliwe podejmuje się działania inwestycyjne mające na celu zwiększenie wydajności. Nie wszędzie jednak takie czynności mogą przynieść skokową zmianę. W przypadku produkcji o wzrost wydajności jest łatwiej, ale potrzeba czasu, by decyzja o rozpoczęciu inwestycji zamieniła się w nową linię produkcyjną. W przypadku sektora usług o skokowy wzrost wydajności jest już znacznie trudniej. Tu koszty pracy dość szybko są przerzucane na konsumentów, co pokazuje choćby branża budowlana. Dodajmy do tego niemal zerową w krótkim i średnim okresie możliwość szybkiego podniesienia wydajności pracy w sektorze publicznym, którego pracownicy także chcą partycypować w procesie wzrostu płac.

Spóźnione ruchy

Zagrożenie wzrostu cen jest więc bardzo prawdopodobne. Rada podnosząc w tej chwili stopy procentowe czyni to, co powinna była zrobić kilka miesięcy temu. Tylko czekać, aż ruszy wskaźnik PPI, a za nim skoczy CPI. Wydaje się więc, że kolejne podwyżki są przed nami. Przeciwnicy takiego przebiegu zdarzeń sugerują, że wzrost popytu wcale nie będzie aż taki wysoki ze względu na to, że wraz ze wzrostem dochodów gospodarstw domowych będzie rosła skłonność do oszczędzania. Dynamika kredytów i głód konsumpcyjny Polaków raczej stawia pod znakiem zapytania takie przypuszczenie. Przeciwnicy zacieśniania polityki pieniężnej wskazują, że ostatnie dane raczej sugerują zmniejszanie się dynamiki wzrostu gospodarczego: spada produkcja, rośnie import. Trzeba jednak pamiętać, że rada w pierwszym rzędzie ma dbać o dynamikę cen. Zatem nawet słabnący wzrost gospodarczy, który i tak będzie przecież relatywnie wysoki, nie powinien być argumentem w walce z inflacją.

Konkluzja? RPP stóp nie podniesie, choć powinna. Obecne ruchy są już ruchami nieco spóźnionymi, gdyż procesy, o których się mówiło jeszcze za kadencji poprzedniego prezesa NBP, mają w tej chwili miejsce i się potęgują. Najbliższa podwyżka pojawi się zapewne w sierpniu. Oczywiście, ważnym jest by w tym zacieśnianiu polityki pieniężnej nie przedobrzyć. Na razie jednak nam to nie grozi. Siła popytu jest znacznie większa od podaży, która za tym popytem nie jest w stanie nadążyć. Trzeba też pamiętać, że wzrost popytu nie będzie słabł, a więc podaż, mimo że dzięki inwestycjom będzie rosła, cały czas będzie goniła.

Trochę

techniki

Patrząc na wykres

tygodniowy właściwie

trudno znaleźć jakąś zmianę. Jedynym faktem godnym odnotowania jest to, że tym razem nie było nowego

rekordu hossy. Oczywiście

to jeszcze nie przekreśla

całego trendu. Nadal hossa jest obowiązującą tendencją, ze wszelkimi tego konsekwencjami. Mieliśmy tego pokaz we wtorek, gdy ceny kontraktów, a także wykres indeksu, naruszyły poziom dolnego ograniczenia formacji klina zwyżkującego.

Część graczy szybko

zareagowała licząc na wybicie, do którego jednak nie doszło. Ceny odbiły w górę.

Czy faktycznie mamy

do czynienia z klinem? Gdyby tak było, to wybicie byłoby wiarygodne. Zatem wiarygodność samej formacji stoi pod dużym znakiem zapytania. Jest całkiem prawdopodobne, że w końcu linia zostanie pokonana, ale nie wiązałbym tego z wyjściem z formacji. Zbyt szybkie

reagowanie zleceniami

sprzedażnadal ważniejszym pozostanie poziom wsparcia

na 3680 pkt. Pokonanie tego poziomu będzie już jakimś sukcesem podaży. Do tego czasu pozostaje nam się tylko przyglądać i nerwy trzymać na wodzy.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy