Litwini grają na zwłokę, jeśli chodzi o decyzję dotyczącą podziału mocy nowej elektrowni atomowej, w której budowę mają zaangażować się kraje bałtyckie i Polska. - O możliwych kwotach energii elektrycznej, które otrzymają strony uczestniczące w projekcie, będzie można rozmawiać po ustaleniu ogólnych zasad działania elektrowni - stwierdził minister gospodarki Vytas Navickas. Chce on, żeby moce były dzielone według zaangażowania kapitałowego w projekt. Według litewskiej ustawy o budowie elektrowni w Ignalinie, Litwa ma mieć 34 proc. udziałów, a pozostałe kraje po 22 proc. Tymczasem Polska liczy na około jedną trzecią mocy elektrowni.
Interfax