Dostępne dzisiaj zagraniczne fundusze hedgingowe, wbrew swojej nazwie, są dość ryzykowne i nie można założyć, że na pewno będą przynosiły zyski, gdy koniunktura będzie się osłabiała.
Myśli Pan, że jest to możliwe w najbliższych miesiącach?
Nie można wykluczyć, że spadki jeszcze się pogłębią.
A nie boi się pan dodmuchania dzisiejszej bańki spekulacyjnej rekordowymi ostatnio napływami kapitału do funduszy inwestycyjnych?
Myślę, że my wciąż nadrabiamy opóźnienie w stosunku do Zachodu. Polacy wciąż duże sumy pieniędzy trzymają na depozytach bankowych. Z drugiej jednak strony napływają informacje o tym, że wpłat do funduszy akcji dokonują osoby nieświadome podejmowanego ryzyka. To może być groźne w skutkach, gdy przecena akcji będzie się pogłębiać.
Obawia się Pan lokalnej bessy?
Mam wrażenie, że każda korekta będzie traktowana jako okazja raczej do kupowania na giełdzie, niż ucieczki z niej, o ile nie nadejdą negatywne sygnały z naszej gospodarki.
Czy wybory parlamentarne nie mogłyby scenariusza bessy urealnić?
Sądzę, że rynek jest już na zawirowania polityczne uodporniony. Wybory albo przyniosą poprawę sytuacji, albo jej w ogóle nie zmienią.
Jaki wynik wyborów przyniósłby poprawę sytuacji na rynku?
Taki, który doprowadziłby do koalicji PO i LiD.
Dlaczego?
Jest duża szansa na to, że ta koalicja mogłaby przeprowadzić szereg potrzebnych gospodarce i rynkowi reform, np. reformę finansów publicznych.
Budując portfel, nie bierze Pan pod uwagę modnych dziś produktów strukturyzowanych...
Mimo że konstrukcja produktów jest dość standardowa, nie są one jednolite, zawarte w nich opcje opiewają na różnorodne indeksy. Ponadto wiem, że w gąszczu algorytmów wycen, partycypacji w zysku i innych kalkulacjach, łatwo ukryć jest opłaty, które nierzadko są naprawdę wysokie.
Uwzględniłby Pan jednak produkt strukturyzowany w budowanym przez nas portfelu?
Tak, w przypadku inwestycji kilkuletniej, na przykład odejmując po 5 pkt proc. inwestycjom w akcje.
Z jakim rynkiem indeks, na który opiewa opcja wchodząca w skład produktu, powinien być związany?
Nieruchomości. Ale już nie polskie, a azjatyckie.
Dziękuję za rozmowę.
Fot. A.C.
W co inwestować?
Inwestycja na minimum 3 lata: 20 proc. na giełdzie polskiej
10 proc. na giełdach
zagranicznych - różnych
w zależności od oczekiwań inwestora
20 proc. w polski rynek
nieruchomości lub grunty, bezpośrednio lub poprzez fundusze
40 proc. bezpiecznie,
w fundusz rynku
pieniężnego lub lokatę bankową
10 proc. w produkt strukturyzowany
z gwarancją ochrony
kapitału
Inwestycja na 1 rok:
15 proc. w akcje polskie, 10 proc., w akcje zagraniczne, 75 proc. na rynku długu.