...ale warto w nieruchomościach, rynku pieniężnym i walutach cz. 2

Rozmowa z Pawłem Majtkowskim, doradcą finansowym w Expanderze

Publikacja: 06.08.2007 08:30

Co dzisiaj, przy niepewnej sytuacji na giełdzie, powinni zrobić inwestorzy, którzy trzymają swoje pieniądze w funduszach akcji?

Jeżeli mówimy o kimś, kto zainwestował w fundusz akcji, mając pełną świadomość podejmowanego ryzyka i wyznaczył jednocześnie perspektywę czasową, w jakiej liczy na realizację zysków, to najefektywniejszym rozwiązaniem na dzisiejsze warunki jest niepodejmowanie żadnych działań.

Jest jednak wielu inwestorów, którzy ulokowali środki w funduszu, licząc na zysk w krótszym okresie - półrocznym, rocznym. Jak oni powinni dzisiaj się zachować?

Zdaję sobie sprawę z tego, ile nerwowości i emocji wkrada się do posunięć inwestorów oczekujących na krótkoterminowe zyski. Jednak także i im radziłbym zachować spokój i niepodejmowanie gwałtownych kroków. Myślę, że korekta ma charakter czasowy.

I znów na giełdzie zawita hossa?

To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz.

A kiedy hossa się skończy?

Gdybym potrafił to przewidzieć, to pewnie byłbym teraz gdzieś bardzo daleko na tropikalnej wyspie. Sądzę, że giełda wciąż jest odbiciem naszej gospodarki, której potencjał nie przestaje być duży. Nie spodziewam się jednak, aby w najbliższych 12 miesiącach było możliwe powtórzenie zysków z akcji z ostatniego roku.

Na które spółki warto zwrócić uwagę jeszcze dzisiaj?

Myślę, że duży potencjał wciąż ma sektor budowlany i usługi finansowe.

Nie jest tak, że moda na deweloperów już się skończyła?

Rzeczywiście minęła moda na bezrefleksyjne inwestowanie w spółki z branży deweloperskiej. Natomiast wciąż można znaleźć spółki, przed którymi stoją ciekawe perspektywy. Obserwując codzienny głód mieszkań mam wrażenie, że branża budowlana będzie rozwijała się jeszcze przez długi czas - nawet gdy giełdę dotyka korekta.

Jakich spółek dzisiaj nie powinniśmy mieć w portfelu?

Trzeba uważać na sektor IT, choć nie jest on jednorodny.

Wróćmy do uczestników funduszy. Czy inwestującym w podmioty mieszane również poradziłby Pan niepodejmowanie gwałtownych ruchów?

Tak, doradziłbym konsekwentne pozostanie w funduszu zrównoważonym czy stabilnego wzrostu.

Lepiej ocenia Pan sytuację tych, którzy środki mają dzisiaj ulokowane w funduszu akcji czy funduszu mieszanym?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wśród funduszy zrównoważonych mamy takie, które z uwagi na ekspozycję części akcyjnej na jeden sektor, mogą w okresie dekoniunktury tracić więcej od klasycznych funduszy akcji. Widać to po wynikach lipcowych.

Stanowczo odradza Pan wycofywanie się z giełdy dzisiaj?

Jeżeli ktoś dużo zarobił i chce zrealizować zysk, może to zrobić. Moment przeceny akcji nie jest jednak do tego najszczęśliwszy. Trzeba też pamiętać, że wyjście z funduszu na chwilę będzie prawdopodobnie oznaczało konieczność zapłaty podatku i opłaty manipulacyjnej przy ponownym wejściu.

Co poradziłby Pan klientowi, który ma dzisiaj gotówkę w ręku i dopiero teraz myśli o inwestycji?

Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Trzeba sobie najpierw odpowiedzieć na kilka pytań. Jaki jest horyzont inwestycyjny? Oczekiwana stopa zwrotu? Skłonność do ryzyka? Jeżeli przyjmiemy, że inwestor ma umiarkowaną skłonność do ryzyka, chce zarabiać przynajmniej kilkanaście procent rocznie i lokuje na minimum 3 lata, to zbudowałbym następujący portfel: 25 proc. akcje polskie (lub fundusze akcji), 15 proc. akcje zagraniczne, 20 proc. nieruchomości i 40 proc. inwestycje bezpieczne np. fundusze pieniężne.

Czy alternatywą dla funduszu akcji może być samodzielne lokowanie na giełdzie?

Ryzyko, jakim obarczona jest inwestycja w fundusz akcji, teoretycznie powinno być mniejsze od tego, jakim obarczone są samodzielne inwestycje na giełdzie. Niemniej jednak, dzisiejsza giełda to propozycja dla inwestorów o mocnych nerwach.

A gdzie powinni lokować inwestorzy o słabszych nerwach? Głównie w fundusze pieniężne lub bankowe lokaty.

Wracając do portfela, czyli tworzymy fundusz mieszany na własną rękę?

Tak, to może być bardzo efektywne rozwiązanie z punktu widzenia opłat pobieranych przez TFI i dystrybutorów.

Zmieńmy teraz horyzont inwestycyjny na roczny.

Jeżeli inwestor chce zarobić więcej niż 2-3 proc. z lokat bezpiecznych, proponowałbym do 15 proc. akcji polskich plus 5-10 proc. zagranicznych. Reszta inwestycje bezpieczne.

Może warto rozważyć zakup nieruchomości albo gruntu?

Bezpośrednia inwestycja na rynku budowlanym wymaga oczywiście niemałych środków w portfelu. Jeśli dysponujemy wystarczającą kwotą - zakup nieruchomości czy gruntu to właściwa inwestycja.

A może warto też wejść w fundusz hedgingowy?

Dostępne dzisiaj zagraniczne fundusze hedgingowe, wbrew swojej nazwie, są dość ryzykowne i nie można założyć, że na pewno będą przynosiły zyski, gdy koniunktura będzie się osłabiała.

Myśli Pan, że jest to możliwe w najbliższych miesiącach?

Nie można wykluczyć, że spadki jeszcze się pogłębią.

A nie boi się pan dodmuchania dzisiejszej bańki spekulacyjnej rekordowymi ostatnio napływami kapitału do funduszy inwestycyjnych?

Myślę, że my wciąż nadrabiamy opóźnienie w stosunku do Zachodu. Polacy wciąż duże sumy pieniędzy trzymają na depozytach bankowych. Z drugiej jednak strony napływają informacje o tym, że wpłat do funduszy akcji dokonują osoby nieświadome podejmowanego ryzyka. To może być groźne w skutkach, gdy przecena akcji będzie się pogłębiać.

Obawia się Pan lokalnej bessy?

Mam wrażenie, że każda korekta będzie traktowana jako okazja raczej do kupowania na giełdzie, niż ucieczki z niej, o ile nie nadejdą negatywne sygnały z naszej gospodarki.

Czy wybory parlamentarne nie mogłyby scenariusza bessy urealnić?

Sądzę, że rynek jest już na zawirowania polityczne uodporniony. Wybory albo przyniosą poprawę sytuacji, albo jej w ogóle nie zmienią.

Jaki wynik wyborów przyniósłby poprawę sytuacji na rynku?

Taki, który doprowadziłby do koalicji PO i LiD.

Dlaczego?

Jest duża szansa na to, że ta koalicja mogłaby przeprowadzić szereg potrzebnych gospodarce i rynkowi reform, np. reformę finansów publicznych.

Budując portfel, nie bierze Pan pod uwagę modnych dziś produktów strukturyzowanych...

Mimo że konstrukcja produktów jest dość standardowa, nie są one jednolite, zawarte w nich opcje opiewają na różnorodne indeksy. Ponadto wiem, że w gąszczu algorytmów wycen, partycypacji w zysku i innych kalkulacjach, łatwo ukryć jest opłaty, które nierzadko są naprawdę wysokie.

Uwzględniłby Pan jednak produkt strukturyzowany w budowanym przez nas portfelu?

Tak, w przypadku inwestycji kilkuletniej, na przykład odejmując po 5 pkt proc. inwestycjom w akcje.

Z jakim rynkiem indeks, na który opiewa opcja wchodząca w skład produktu, powinien być związany?

Nieruchomości. Ale już nie polskie, a azjatyckie.

Dziękuję za rozmowę.

Fot. A.C.

W co inwestować?

Inwestycja na minimum 3 lata: 20 proc. na giełdzie polskiej

10 proc. na giełdach

zagranicznych - różnych

w zależności od oczekiwań inwestora

20 proc. w polski rynek

nieruchomości lub grunty, bezpośrednio lub poprzez fundusze

40 proc. bezpiecznie,

w fundusz rynku

pieniężnego lub lokatę bankową

10 proc. w produkt strukturyzowany

z gwarancją ochrony

kapitału

Inwestycja na 1 rok:

15 proc. w akcje polskie, 10 proc., w akcje zagraniczne, 75 proc. na rynku długu.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy