- Jesteśmy zaskoczeni ostatnią decyzją Komisji Nadzoru Finansowego, bo nie widzimy żadnych podstaw merytorycznych, które mogłyby uzasadniać sprzeciw Komisji wobec naszego zamiaru przekroczenia 33 proc. udziału w PZU - powiedział "Parkietowi" Michał Nastula, prezes Eureko Polska.
W ubiegłym tygodniu komisja odrzuciła wniosek, bo Eureko nie udowodniło, że jest w stanie zapewnić należytą ochronę interesów m.in. ubezpieczonych.
- Poza Polską Eureko prowadzi działalność ubezpieczeniową w 10 krajach europejskich i w każdym z nich uważane jest przez lokalny nadzór ubezpieczeniowy za firmę dającą rękojmię należytej ochrony interesów ubezpieczonych - podkreśla M. Nastula. Według niego, stanowisko polskiego nadzoru jest tutaj wyjątkiem. Firma czeka teraz na pisemne uzasadnienie decyzji KNF. Potem zdecyduje o dalszych krokach.
Zgodnie z obowiązującym prawem, w przypadku zamiaru przekroczenia 33 proc. w kapitale zakładu ubezpieczeniowego, nabywca zobowiązany jest poinformować o tym KNF. - Ponieważ mamy zamiar ten próg przekroczyć, musieliśmy złożyć takie zawiadomienie - wyjaśnia.
Obecnie nieco ponad 55 proc. akcji PZU należy do Skarbu Państwa, 33 proc. minus jedna akcja do Eureko. Reszta, niecałe 13 proc., jest rozproszone między różnych akcjonariuszy. M. Nastula nie chciał zdradzić, od kogo Eureko chciało kupić akcje PZU.