Uczestnicy rynku kapitałowego spekulują, że warszawska giełda może przesunąć termin uruchomienia NewConnect, nowego parkietu dla małych, młodych i dynamicznych firm.
Ludwik Sobolewski, prezes GPW, ucina te rewelacje. - To bardzo dobrze, że nowy rynek startuje w sytuacji schłodzenia entuzjazmu na giełdzie. Dzięki temu nikt nie będzie mógł kiedyś w przyszłości zarzucić nam, że sukces NC był wynikiem hossy. Ani przez chwilę nie rozważaliśmy przesunięcia dnia startu NewConnect. To byłoby bezpodstawne - mówi. Czy aby na pewno?
Okazuje się, że możliwy jest scenariusz, w którym żadna z czterech spółek mających zadebiutować 30 sierpnia, tego nie zrobi. MCI rozważa przesunięcie debiutu spółek zależnych S4E i Digital Avenue. Waha się także Wrocławski Dom Maklerski. Natomiast Mera Schody porządkuje jeszcze swoje sprawy biznesowe. Giełda zapewnia, że postara się odwieść spółki od przesuwania daty debiutu. -Trzeba pokazać odwagę i optymizm - mówi L. Sobolewski.
Inwestorzy mają w pamięci czwartkowy debiut Quantum Software, który wypadł źle przez załamanie się rynku akcji. Pomimo ogromnej nadsubskrypcji zleceń kupna podczas oferty publicznej, pierwszy dzień na giełdzie walory Quantum zakończyły kursem o blisko 15 proc. niższym niż cena emisyjna. - Dlatego powodzenie pierwszych debiutantów na NewConnect w dużym stopniu zależy indywidualnie od tego, czy dotychczasowi właściciele potrafią dobrze sprzedać swój pomysł na biznes inwestorom. Jeżeli tak, pierwsze sesje na New Connect mogą być całkiem udane - twierdzi Tomasz Wronka z Expandera.
Zdaniem specjalistów, problemem nowego rynku nie musi być spadek kursów, ale brak płynności. Każdy z potencjalnych debiutantów sprzedał nowe akcje maksymalnie kilkudziesięciu podmiotom (za gotówkę) w ramach emisji prywatnych. Nie czują oni presji, by od razu spieniężać swoje papiery. - Dlatego spodziewam się powolnych zwyżek - mówi Adrian Dzielnicki, wiceprezes WDM.