Wczoraj we Francji doszło do prawdziwej eksplozji, a bombę podrzuciła komisja papierów wartościowych. Według gazety "Le Figaro", nadzór w piśmie do prokuratury dowodzi, że w latach 2005-2006 bardzo liczna grupa insiderów z zyskiem sprzedała akcje koncernu EADS, właściciela Airbusa. Stało się to, zanim ujawniono kłopoty z nowymi maszynami i skalę dodatkowych kosztów rzędu 6 miliardów euro.
Nadzór rynków finansowych (Autorite des Marches Financieres) przekazał prokuraturze paryskiej wstępny raport dotyczący rezultatów dochodzenia w sprawie podejrzanych transakcji akcjami koncernu EADS. Dokument, z którego zawartością zapoznała się dziennikarka "Le Figaro", zawiera informację , że menedżerowie EADS i Airbusa sprzedawali papiery między majem 2005 r. a czerwcem 2006 r. Dopiero później firma ujawniła, że Airbus ma poważne problemy z nowymi modelami A380 i A350.
1200 insiderów
Zdaniem AMF, w tym okresie na masową skalę dochodziło do transakcji z wykorzystaniem poufnych informacji. Uczestniczyło w nich około 1200 pracowników, a sprzedano ponad 10 milionów walorów. Zarobek wyniósł 90 milionów euro.
Nadzór, by przyspieszyć dochodzenie, skoncentrował się na wąskim gronie menedżerów najwyższego szczebla EADS i Airbusa oraz głównych udziałowcach EADS (DaimlerChrysler i Groupe Lagardere). W tym kręgu znalazło się 21 osób.