Aby dziś skutecznie rywalizować na polskim rynku wódki, nie wystarczy ją produkować. Nie wystarczy nawet posiadać dobre marki, które zawsze przyciągały wiernych klientów. Trzeba umieć dotrzeć do tych ostatnich ze swoim towarem. A nawet nie tyle umieć, co móc - tymczasem takie możliwości z powodu koncentracji dystrybucji są coraz bardziej ograniczone.
Obecnie zdecydowanym liderem w tej dziedzinie jest CEDC, które w niektórych regionach pokrywa grubo ponad 50 proc. rynku. Giełdową spółkę goni Sobieski Trade, dystrybucyjna dywizja grupy Sobieski. Obie grupy jednocześnie same produkują alkohol, więc oczywiste jest, że starają się sprzedać jak najwięcej własnych wódek, a wyroby innych producentów są ładowane na samochody tylko jako dodatek. Problemy z rozprowadzaniem niektórych swoich marek mają nawet Polmos Lublin czy V&S Luksusowa. Jeszcze większe małe Polmosy państwowe.
Potrzebne pieniądze...
- Bez dokapitalizowania nie jesteśmy w stanie rozwinąć własnej sieci dystrybucyjnej, a w związku z tym nie ma co mówić o rozwoju czy trwałej rentowności - mówi Ireneusz Kulesza, prezes Polmosu Bielsko-Biała. Firma miała wejść w skład Polskiej Grupy Spirytusowej (obok Polmosów: Józefów, Konin, Toruń i warszawskiego Konesera). Jednak trwające od dwóch lat prace nad jej utworzeniem nie przyniosły żadnych rezultatów. Prezes Kulesza uważa, że utworzenie PGS nadal ma sens, ale warunek znalezienia inwestora lub pieniędzy na giełdzie jest tak samo konieczny w przypadku każdej firmy z osobna, jak i większej organizacji.
...i inwestor z branży