Główne amerykańskie indeksy rozpoczęły czwartkowe notowania od zdecydowanych spadków. Wall Street, podobnie jak i czołowe europejskie parkiety, ugięła się pod ciężarem niepokojących wieści z Citigroup, Credit Suisse i Exxon Mobile.
Dodatkowo nastrojów nie poprawiała publikacja indeksu ISM, mierzącego aktywność w amerykańskim sektorze wytwórczym. W październiku spadł on do 50,9 pkt. z 52 pkt. i tym samym znalazł się niewiele ponad barierą 50 pkt. oddzielająca boom od recesji. Rynek zaskoczyła też siła spadku. Prognozy zakładały bowiem odczyt na poziomie 51,5 pkt.
Tak zdecydowane pogorszenie nastrojów dzień po 25 punktowej obniżce stóp procentowych przez Fed sprowadzającej stopę funduszy federalnych do 4,5 proc., może oznaczać zmianę rynkowych nastrojów. Zwłaszcza, że obecnie nie ma pewności co do tego, czy kolejne posiedzenie przyniesie dalsze złagodzenie polityki monetarnej, czy tez nie. Tworzą się więc warunki do kontynuacji rozpoczętej w połowie października korekty. Jednak tylko warunki. Wygenerowanie trwalszego impulsu spadkowego wymagać będzie nowych impulsów.
Aktualna sytuacja techniczna na wykresie S&P500 póki co daje lekką przewagę stronie popytowej. Problemy ze wzrostem, wstępne sygnały sprzedaży na wskaźnikach czy też negatywne dywergencje, chociaż są istotnym ostrzeżeniem, to wciąż nie stanowią silnego sygnału do sprzedaży akcji. Zwłaszcza, że przed tygodniem biała świeca na wykresie tygodniowym S&P500 przekroczyła połowę długiej czarnej świecy z tygodnia wcześniejszego, w dużym stopniu ją neutralizując.
Podaż odzyska przewagę z chwilą przełamania wsparcia 1498-1501 pkt. Tworzy je dołek z 19 października br., 38,2 proc. zniesienie sierpniowo-październikowych wzrostów oraz połowa świecy z 18 września br. To otworzy drogę do 1406,70 pkt. Dopóki wykres pozostaje ponad 1498-1501 pkt. na gruncie analizy technicznej bardziej prawdopodobne są wzrosty lub trend boczny, niż silne spadki.