Złoto zazwyczaj drożeje wtedy, gdy rosną ceny ropy naftowej, bo inwestorzy szukają w nim zabezpieczenia przed grożącą inflacją. Popyt na złoto zwiększa się też wtedy, gdy słabnie dolar, bo dla posiadaczy innych walut staje się ono tańsze, a inwestujący wcześniej
w amerykańskie aktywa wolą zamiast tego lokować pieniądze w szlachetnym kruszcu, by ich wartość nie spadała razem z kursem dolara. Z połączeniem obu tych czynników mamy do czynienia od dłuższego czasu, ale ze szczególnym natężeniem wystąpiły one w tym tygodniu. Dolar jest najtańszy w stosunku do euro od wprowadzenia tej waluty w 1999 r., najtańszy do szwajcarskiego franka od 12 lat, a do brytyjskiego funta od 1981 r. Do tak niskich notowań amerykańskiej waluty walnie przyczyniły się chińskie zapowiedzi zmiany struktury tamtejszych rezerw walutowych, największych na świecie i sięgających 1,43 mld USD. Zmiana struktury to nic innego jak sprzedawanie dolarów i kupowanie innych walut,
bo dotychczas większość rezerw, nie tylko chińskich, lokowana była w dolarach i amerykańskich papierach skarbowych. Cena ropy stopniowo zbliża się do 100 USD za baryłkę i była wczoraj o prawie 70 proc. wyższa niż na początku roku. Cena złota rekord na poziomie 850 USD za uncję osiągnęła w styczniu 1980 r.,
po tym jak ropa w ciągu roku zdrożała dwukrotnie,
co spowodowało wysoką inflację. Na popołudniowym fixingu w Londynie uncja złota kosztowała wczoraj 841,10 USD w porównaniu z 832,25 USD rano i 834,50 po południu poprzedniego dnia. Przed tygodniem za uncję płacono 790,25 USD.