Więcej bezpieczeństwa równa się mniejsze wydobycie

Kopalnie schodzą z wydobyciem coraz niżej. Wraz ze wzrostem głębokości zwiększyło się zagrożenie tąpnięciami, wybuchem metanu oraz wzrosła liczba pożarów. Pod ziemią robi się coraz niebezpieczniej.

Publikacja: 13.11.2007 10:11

Zagrożenie metanowe występuje w 24 zakładach górniczych, a 15 z nich pracuje w skali najwyższego zagrożenia tym gazem. Także prowadzenie tzw. prac podpoziomowych, czyli poniżej udostępnionego poziomu powoduje wzrost niebezpieczeństwa dla pracujących pod ziemią. Dlatego zarządy kopalń coraz większe środki przeznaczają właśnie na poprawę bezpieczeństwa na dole. Dodatkowo swoje piętno na górnictwie odcisnęła tragedia w kopalni Halemba sprzed roku, w której zginęło 23 górników. Rząd natychmiast zadecydował o generalnym przeglądzie polskich kopalń. Specjalny zespół miał za zadanie ocenić wyłanianie firm usługowych wykonujących specjalistyczne prace górnicze, wystawianie dopuszczeń i certyfikatów dla maszyn i urządzeń pracujących pod ziemią, a także możliwości zwiększenia nakładów na ochronę i bezpieczeństwo pracy w kopalniach.

W Kompanii Węglowej łącznie nakłady na bezpieczeństwo i higienę pracy w 17 kopalniach wyniosły w pierwszych czterech miesiącach 2007 roku ponad 206,4 miliona złotych. W porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego nastąpił 5,5-proc. wzrost kosztów na bhp niezbędnych do wydobycia tony węgla - wynoszący 12,59 zł. Nastąpił też prawie 2-proc. wzrost nakładów związanych z bhp przypadających na jednego pracownika, które w ubiegłym roku wyniosły10,5 tys. zł.

W porównaniu Z 2005 rokiem były wyższe o tysiąc złotych. Zarządy kopalń zgodnie jednak twierdzą, że to nie rozwiązuje problemu. Górnicy nierzadko pracują na przestarzałym sprzęcie. Coraz bardziej we znaki dają się w kopalniach także braki kadrowe. Ponadto załogi górnicze się starzeją. Obecnie średni wiek osób pracujących na dole mieści się w przedziale 40-44 lata.

Syndrom Halemby

Na początku roku przez kopalnie przetoczyła się fala kontroli. Po nich przyszedł czas na wnioski. Wśród przyczyn wypadków Wyższy Urząd Górniczy wymienia m.in. brak skutecznej oceny i profilaktyki zagrożeń (m.in. takich jak zagrożenie wybuchem metanu, zagrożenie tąpnięciami czy oderwanie się skał ze stropu i ociosu związane z ruchem maszyn i urządzeń), dopuszczanie przez osoby dozoru ruchu i przodowych do stosowania nieprawidłowych metod pracy oraz brak nadzoru robót. Wśród przyczyn wypadków WUG wymienia również niewłaściwy stan techniczny maszyn i urządzeń. Urzędy górnicze ujawniły, że firmy zewnętrzne, z usług których korzystają kopalnie, często pracują niezgodnie z zatwierdzonymi technologiami i przy użyciu przestarzałego sprzętu. Często też wysyłają pracowników mało doświadczonych z dnia na dzień do pracy w różnych kopalniach - często charakteryzujących się różnymi zagrożeniami naturalnymi. Stwierdzono też liczne przypadki nierzetelności podczas odbiorów technicznych. W niektórych przypadkach ujawniono brak kwalifikacji zawodowych pracowników i osób dozoru. - Obecnie wielu ludzi boi się podejmować różne działania. Dozór górniczy nie podejmuje często decyzji, bo nie chce się narażać - mówi sztygar z jednej z mysłowickich kopalń. - Z drugiej strony, warunki są trudne, więc zasada jest taka, że prace najbardziej odpowiedzialne (w tym np. przezbrojenia ścian) wykonują załogi własne. Natomiast firmy zewnętrzne wykonują mierzalne i mniej skomplikowane prace - dodaje.

"Zagrożenie skojarzone"

Jak zatem poprawić bezpieczeństwo w kopalniach? Eksperci z Wyższego Urzędu Górniczego zaznaczają, że proste rozwiązania w zakresie zarządzania bezpieczeństwem pracy w kopalniach już się praktycznie wyczerpały. - To już nie kwestia samego nadzoru czy odpowiednich szkoleń. Należy znaleźć nowe metody i pomyśleć o wprowadzeniu nowych przepisów, które przyczyniłyby się do poprawy bezpieczeństwa pracy w kopalniach - tłumaczą. Stąd propozycja utworzenia bezpłatnego banku danych o firmach działających w branży górniczej. Firmy oceniane byłyby m.in. pod względem posiadanej kadry inżynieryjno-technicznej, wyposażenia w specjalistyczny sprzęt czy jakości i terminowości wykonywanych robót.Zarządy kopalń prędzej czy później będą zmuszone wymienić maszyny na nowsze, a z racji potrzeby ich konserwacji opracować jednolite zasady dokonywania ich przeglądów. Nie chodzi tu już tylko o bezpieczeństwo, ale także przestoje w wydobyciu.

Eksperci z branży górniczej uważają, że systematycznie trzeba dostosowywać przepisy górnicze do zmieniających się warunków geologiczno-górniczych i technicznych, zwiększyć liczbę badań nad metodami przewidywania i zapobiegania zagrożeniom wybuchami metanu i skał oraz tąpnięciami.

Pojawił się też postulat, by do przepisów prawa górniczego i geologicznego wprowadzić pojęcie "zagrożenia skojarzonego", gdyż coraz więcej węgla kamiennego wydobywa się z pokładów, w których występuje wiele zagrożeń jednocześnie.

Bezpieczeństwo kosztem

wydobycia

Choć nikt o tym głośno nie powie, to przestrzeganie zasad bhp przekłada się na zmniejszenie wydobycia. Po ostatnich tragediach w polskich kopalniach i zwiększeniu nakładów na bezpieczeństwo pracy, spółki węglowe zgodnie przyznają, że obecnie przy najmniejszym potencjalnym zagrożeniu zamyka się ścianę, choć dawniej nikt nie przerywałby z tego powodu fedrunku. - Ale oficjalnie nikt o tym nie powie, bo to oznaczałoby, że wcześniej pracowano z naruszeniem zasad bezpieczeństwa - mówi anonimowo przedstawiciel zarządu jednej ze spółek węglowych. - Teraz po prostu na bieżąco reaguje się na zagrożenia, na które kiedyś przymykało się oko. Nikt nie chce ryzykować. Taka sytuacja ma miejsce w Katowickim Holdingu Węglowym, Jastrzębskiej Spółce Węglowej i Kompanii Węglowej. Ta ostatnia musiała znacząco zmienić swą strategię. Zmniejszyła wydobycie węgla do poziomu 46-48 mln ton na rok, zamiast planowanych 50 mln ton.

I dobrze, że na bezpieczeństwo zwraca się większą uwagę, bo nie warto narażać życia i zdrowia górników dla większego wydobycia. Aby sytuacja się poprawiła, potrzebne są środki m.in. na przygotowanie nowych frontów robót i na odnowienie parków maszynowych w kopalniach. Potrzebne są też przyjęcia nowych ludzi, bo na dole brakuje rąk do pracy.

Młodzi nie chcą fedrować

Kopalnie ogłaszają nabór nowych pracowników, bo brakuje wykwalifikowanej kadry, a doświadczeni pracownicy odchodzą na emeryturę. Stąd też postulaty reaktywowania szkół górniczych. Jednak spółki węglowe niechętnie odnoszą się do pomysłu, by czekać na absolwentów tych placówek. Wolą same uruchamiać specjalne kursy dla przyszłych górników. Poza tym nowo otwarte klasy górnicze nie uratują sytuacji, bo jest mało chętnych. Na przygotowanych w tym roku 800 miejsc w klasach górniczych zgłosiło się niewiele ponad 300 osób.

Kompania Węglowa chce prowadzić szkolenie w zakładzie doskonalenia zawodowego. Ma być ono połączone z praktyką na dole i trwać 12 miesięcy. Koszty nauki, idące w setki tysięcy złotych, ma w całości pokrywać spółka węglowa.

W tym roku kopalnie chcą zatrudnić 1700 osób, a w przyszłym 2800. To miały być pierwsze tak liczne przyjęcia do górnictwa w ciągu ostatnich kilku lat. Kopalniom wystarcza minimalne doświadczenie w zawodzie górnika albo przynajmniej skończona zawodówka. Jednak chętnych nie ma. - Praca jest niebezpieczna, w strasznych warunkach, a zarobić można najwyżej 1200 zł - opowiada Paweł z Mysłowic, który próbował swoich sił pod ziemią. Po trzech miesiącach zrezygnował. - W Wielkiej Brytanii bądź Irlandii dostanę dwa razy tyle i w dodatku życia nie będę narażał - dodaje.

Nie jest dobrze

Przed kopalniami jeszcze ogrom zadań do wykonania w zakresie poprawy bezpieczeństwa pracy. Nie pomoże tu samo wprowadzanie certyfikatów, kolejne szkolenia z bhp czy dodatkowe systemy bezpieczeństwa. Źycie pokazuje, że nadal z bezpieczeństwem pracy w kopalniach jest źle. Pracują na przestarzałym sprzęcie. Brakuje wykwalifikowanych pracowników. Potrzeba też zmian prawnych, aby na rynku pozostały firmy solidne, legitymujące się fachową kadrą i dobrym sprzętem. Kopalnie muszę inwestować w bezpieczeństwo, bo żeby utrzymać się na rynku nie wystarczy pomoc państwa, która z każdym rokiem będzie coraz bardziej ograniczona.

fot. Dorożański Irek/Fotorzepa

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy