Popyt miał wczoraj wręcz wyśmienite warunki do tego,
by skutecznie zaatakować poziom oporu. Silny wzrost w USA dawał popytowi wystarczający impuls do rozpoczęcia notowań od wzrostu cen. Tym bardziej że zwyżka w USA była potwierdzona przez pozytywne zachowanie cen
w Japonii. Te dogodne warunki nie przełożyły się jednak na silne otwarcie. Zaczęliśmy raptem kilkanaście punktów powyżej zamknięcia z poprzedniego dnia. Szybko zostało to nadrobione i już w chwili rozpoczęcia notowań
na rynku akcji byliśmy 1,5 proc. na plusie. Indeks zaczął dzień niewiele pod poziomem swojego oporu. Kontraktom do własnego dużo nie brakowało. Sytuacja była więc wymarzona, by do wspomnianego ataku doszło. Szybko znaleźli się śmiałkowie, którzy przystąpili do zakupów. Zaczęło się na rynku terminowym, ale i na kasowym pojawiły się kosze zleceń kupna. Wychodząc nad szczyt z poniedziałku ceny uruchomiły ustawione nad nim stopy i cena kontraktu grudniowego skoczyła do 3623 pkt. Poziom oporu
na rynku terminowym został naruszony - padł sygnał do wzrostu cen. Można było na niego zareagować przynajmniej zamknięciem krótkich pozycji,