Rynki wschodzące

100 USD ulokowane w 1994 r. w funduszu inwestującym na rynkach wschodzących warte są teraz 50 USD, natomiast ta sama kwota zainwestowana w akcje spółek amerykańskich urosłaby do 250 USD.Tygodnik "The Economist", zwraca uwagę, że ostatnio sytuacja na emerging markets nieco się poprawiła, ale od czerwca 1997 r., kiedy został zdewaluowany tajlandzki baht, indeks Międzynarodowej Korporacji Finansowej (IFC) w ujęciu dolarowym wciąż notuje 45-proc. stratę. Z obliczeń American Express Bank wynika, że od 1985 roku średnia roczna stopa zwrotu na rynkach wschodzących kształtowała się na poziomie 8,4 proc., podczas gdy na Wall Street w tym okresie można było uzyskać 13,4 proc.Niezłą inwestycją okazał się zakup akcji dużych spółek zachodnich (np. Coca Cola) silnie zaangażowanych na rynkach zagranicznych. W okresie ostatnich dziesięciu lat ceny ich walorów wzrosły dziesięciokrotnie.Odważni inwestorzy mogli też jednak zarobić kupując akcje firm z emerging markets. Ci, którzy we wrześniu zaangażowali się w szczytowym okresie panicznej wyprzedaży akcji na rynkach międzynarodowych w Korei Południowej, Indonezji czy Tajlandii, podwoili swój kapitał. Optymistycznie nastawieni analitycy uważają, że sytuacja w Azji może się niebawem poprawić. Wśród pozytywnych czynników wymieniają spadek stóp procentowych i aprecjację walut. Argumentem na rzecz inwestowania na emerging markets są, zdaniem niektórych analityków, także ceny akcji. Wskaźnik cena/zysk na Wall Street wynosi 25 i jest najwyższy od 1935 r., natomiast w przypadku takich państw, jak Brazylia, Chiny, Meksyk czy Polska kształtuje się na poziomie 10.Inni preferują wskaźnik cena/wartość księgowa. Analitycy ING Barings obliczyli, że połowa spółek na nowych rynkach notowana jest poniżej wartości księgowej.

A.T.