Po wtorkowych notowaniach nastąpił wreszcie bardziej znaczący ruch, poprzedzony kilkudniowym marazmem. Niewątpliwie miała na to wpływ pozytywna sytuacja na rynkach światowych, szczególnie w regionie zachodnioeuropejskim. Na rynku amerykańskim niepewność co do dalszej kariery politycznej prezydenta USA zeszła na drugi plan i powiększa się prawdopodobieństwo kolejnego ataku Dow Jonesa na dotychczasowe maksimum.Dla WIG-u sytuacja techniczna również znacząco się zmieniła. Główny indeks giełdowy zdołał wreszcie przedostać się ponad swoją wcześniejszą, wyraźnie naruszoną linię wsparcia, wyznaczoną lokalnymi dołkami w okresie październik-grudzień. Jednocześnie został znacząco naruszony poziom średniookresowej linii oporu, określonej ostatnimi lokalnymi szczytami. Także wyraźny wzrost obrotów, towarzyszący wybiciu, stwarza dobre podłoże dla dalszej zwyżki, tym bardziej że przebieg dogrywki zdecydowanie potwierdza dominację popytu. Z jednej strony można to tłumaczyć chęcią uprzedzenia przez niektórych tzw. efektu stycznia. Również z początkiem roku atmosferę będzie podgrzewać prawdopodobieństwo dalszej obniżki stóp procentowych lub niemal pewne obniżenie poziomu rezerw obowiązkowych dla banków. Pozwoli to przede wszystkim na wprowadzenie w ruch dalszych środków finansowych, co powinno pozytywnie odbić się na wynikach finansowych sektora bankowego oraz bezpośrednio wpłynąć na poprawę konkurencyjności tego sektora. Większa dochodowość banków pozwoliłaby również na obniżenie oprocentowania kredytów, z czego skorzystaliby także krajowi przedsiębiorcy. Bezpieczny poziom napływu dodatkowego pieniądza, który przede wszystkim zasiliłby inwestycje, nie powinien stanowić mocnej presji inflacyjnej w przyszłym roku.
.