Bez krawata
W czasach niedawnych, acz niesłusznych, zwykło się mawiać, że jeśli fakty nie potwierdzają teorii, to tym gorzej dla faktów. No i nad tymi faktami pracowano. Zasadnicze problemy zamieniały się w przejściowe trudności, a załamanie planów ekonomicznych - w manewr gospodarczy.W ostatnich latach powróciła wiara w siłę faktów, choć czasami można było w ten zwrot powątpiewać - szczególnie ostatnia koalicja kocha chciejstwo i usiłuje wciskać wszystkim życzeniowo-ideologiczny sposób myślenia. Ale fakty się przebijają. Pamiętacie Państwo uroczego protetyka z Krakowa, który mocą koalicyjnego podziału łupów "został się" ministrem od rodziny. Bardzo szybko okazało się, że w jego rozumieniu, żeby rodzina była rodziną, musi być i katolicka i wielodzietna. Pamiętacie zapewne, jak ten pan prowadził antyskrobankową krucjatę, twierdząc m.in., że poparte sankcją zakazy będą wspomagać rozrodczość narodu.Minął rok. Rzeczywistość zaskrzeczała - antyaborcyjny krzyżowiec dowiedział się, iż rok 1998 był kolejnym rokiem dramatycznego spadku przyrostu naturalnego. Co gorsza, społeczeństwo, albo jak kto woli - naród, niechętnie idzie w wielodzietność i o zgrozo, model rodziny "2 plus 2" zaczyna ustępować na rzecz skrajnie konsumpcyjnego, przesiąkniętego zachodnią zgnilizną "2 plus 1". I jeszcze jedno pod rozwagę politykowi od rodziny: niewiele jest dni, w których w komunikatach PAP nie ma informacji o porzuconych bądź znalezionych martwych noworodkach...I tu wkraczamy w obszar makroekonomii, dla której zjawiska demograficzne mają znaczenie kapitalne - opisują aktualnych i potencjalnych konsumentów, definiują do pewnego stopnia ich preferencje. Model konsumpcji rodziny wielodzietnej różni się od takiego modelu dla rodziny jednodzietnej, jak dzień od nocy. Społeczeństwo, którego średnia wieku oscyluje wokół trzydziestu kilku lat, ma potrzeby konsumpcyjne typowe dla wieku średniego. Generalnie rzecz biorąc, Polacy nadrabiają wieloletnie zaległości konsumpcyjne, wolą mniej produkować dzieci, ale za to więcej w nie inwestować, dając im lepsze szanse na udany start życiowy.Co więcej, mimo ponurych wieszczeń jesteśmy społeczeństwem, na tle Europy, stosunkowo młodym. Polacy nie chcą się mnożyć jak króliki i tu żadna kaperyzacja nie pomoże. Potrzebna jest prawdziwa polityka prorodzinna, mieszkaniowa, edukacyjna i jaka jeszcze chcecie. Żadne bleblanie o wartościach, wyższości i misji naszego kraju w toczonej rakiem konsumpcjonizmu Europie nie pomoże. Nie ma takiej siły, która jest w stanie powstrzymać odkładany latami popyt. I to jest ważna informacja makroekonomiczna.Gdyby ten popyt mógł zmaterializować się w mieszkaniach - no ale do tego potrzebna jest odpowiednia polityka. Zamiast niej po wielu, wielu latach jak pierwiosnki, nieśmiało pojawiają się pierwsze oferty kredytu hipotecznego. Więc naród kupuje samochody, wideo, audio... Bo oszczędzać średnio się opłaca, a bazarek kapitałowy cieniutko przędzie.Porzućmy te minorowe nastroje. Optymistyczne jest to, że zasadniczo spadła umieralność niemowląt - to kolejna informacja makro - w przyszłości będzie nas więcej, a to oznacza zapotrzebowanie na więcej dóbr wszelakich. W tym miejscu czapki z głów przed Owsiakiem - jego kolejna akcja, tym razem na rzecz tych najmniejszych, zapewni im większe szanse na przeżycie i zdrowie. I to jest znowu informacja makro. Owsiak realistycznym politykiem makroekonomicznym jest. Howgh!
KRZYSZTOF MIKA