We Francji istnieją Kluby Inwestora, natomiast u nas - obawiam się - narodził się Ruch Czcicieli Bovespy, wskutek czego indeksy GPW intensywnie próbują tańca zwanego sambą - a swoją drogą o takich dziennych zmianach, jakimi potrafi ulegać tamten rynek, uczestnicy naszego mogą tylko pomarzyć... Była już Azja (i życie od rana z Nikkei i Hang Sengiem), potem Rosja (szalał RTS), a ostatnio okazało się, że Brazylia to nie tylko piłka nożna i kawa - być może już niebawem w roli drogowskazu pojawi się argentyński Merval lub jakiś wskaźnik z Chin? Wszystko to znacznie upraszcza kwestię podejmowania decyzji inwestycyjnych - zwłaszcza w sytuacji, gdy wyniki większości spółek rozczarowują, a w dodatku notowanych firm jest coraz więcej - no, a Bovespa jest tylko jeden, prawda? Może warto byłoby już u nas notować kontrakty właśnie na niego?Bardzo odmiennie od sytuacji w Sao Paulo zachowuje się Universal, lecz po dwóch z kolei maksymalnych spadkach kursu kosztował i tak ok. dwóch razy więcej niż w swoim historycznym "dołku" (zaledwie 44 gr - 29.10.1992 r. - uwzględniając denominację) - tym samym nie mieli racji w TVP, gdy niedawno mówili o "pierwszych akcjach w historii GPW tańszych od 1 zł". Zapewne chodziło jednak o to, by brzmiało "odpowiednio sensacyjnie" - i tyle.No i proszę: po dogrywce wiele wskazywało na to, że ciągłe upłyną pod znakiem zniżek, lecz gdy NYSE dowiedziała się, że Bovespa rośnie, to nasze indeksy też już były na plusie... Natomiast przedwczoraj w tym samym miejscu na GPW, gdzie wywiesza się wyniki spółek, widziałem tylko jedną zainteresowaną nimi osobę: rozumiem, że czasy się zmieniły, także dostęp do różnych danych (serwisy, Internet etc.) - ale wydaje mi się, że teraz naprawdę jakikolwiek komentarz fundamentalny lub techniczny byłby zupełnym nieporozumieniem - skoro "rynek ma zawsze rację", to niech on oceni, czy jest tak "niestety", czy też "na szczęście"?

.