Obecne zachowanie rynku NFI trochę przypomina balansowanie na krawędzi, której optycznym odzwierciedleniem jest średnioterminowa linia trendu rosnącego, która wczoraj, niewielkim spadkiem indeksu NIF, została naruszona. Tego typu okoliczność stanowi ogromne zagrożenie dla bardzo kruchej i niepewnej tendencji, opartej na wspomnianej linii. Sytuację dodatkowo komplikuje wyjątkowo ostatnio newralgiczny stan koniunktury globalnej. Trzeba przyznać, że obecny stan rynku NFI jest tak bardzo niejednoznaczny, że jakakolwiek próba określenia jego tendencji nawet w najkrótszym terminie jest obarczona bardzo dużym ryzykiem błędu. Z jednej bowiem strony trudno jest ostatnio w przebiegu notowań doszukać się jakichkolwiek symptomów potencjału wzrostowego, z drugiej natomiast - trzeba przyznać, że giełdowa wycena niektórych NFI doszła już do takiego poziomu, że dalsza 20-30-proc. przecena zrównałaby ich kapitalizację z wartością jednej lub dwóch posiadanych większych spółek parterowych. Być może dlatego na wykresach wielu funduszy kształtują się różnego typu szeroko rozbudowane formacje, stanowiące zapowiedź wyczerpywania się potencjałów spadkowych, których wypadkową jest obserwowana w przypadku NIF-u tendencja horyzontalna. Dodatkowo, w związku z większym tempem konwersji PŚU, od początku listopada notowaniom wszystkich funduszy towarzyszą znacznie wyższe od średniej z minionego roku obroty, które uwiarygodniają tezę o kształtowaniu istotnych poziomów wsparcia.Tak czy inaczej, do wykonania bardziej zdecydowanego ruchu rynkowi NFI brakuje obecnie wyraźnego impulsu. Jednym z niewielu czynników, który w najbliższym czasie może w pozytywnym sensie ożywić ten segment giełdy, jest planowany na przełomie lutego i marca termin pierwszych po utracie ważności PŚU walnych zgromadzeń.

.