Zdobycze socjalizmu najczęściej sprowadzają się do zaległości i opóźnień w rozwoju każdego kraju, który próbował wprowadzać system "sprawiedliwości społecznej". Transformacja krajów postsocjalistycznych jest więc wynikiem całkowitego gospodarczego bankructwa poprzedniego systemu społeczno--gospodarczego. Jest także procesem bolesnym, ponieważ wymusza efektywne funkcjonowanie wszystkich podmiotów, co nie zawsze budzi entuzjazm grup uprzywilejowanych w poprzednim systemie. W krajach, które zdecydowały się na szybkie i głębokie reformy, spadek PKB był najmniejszy, a efekty polityki stabilizacyjnej dawały się zaobserwować po 2-3 latach. Kraje, które zwlekały z transformacją lub dokonywały powierzchownych zmian, borykają się wciąż z tymi samymi problemami. Oczywistym przykładem transformacji zakończonej sukcesem jest Polska i kraje nadbałtyckie, a porażki - Rosja i Rumunia. Jednak zaległości pięćdziesięciu lat błędów i wypaczeń nie da się odrobić w ciągu jednej dziesięciolatki i wymagane jest wprowadzanie kolejnych fal reform. Zatrzymanie dynamiki procesu przemian gospodarczych prowadzi do narastania nierównowagi makroekonomicznej, której objawem jest rosnący deficyt albo budżetowy, albo rachunku obrotów bieżących - pieniądze na reformy pożycza się albo w kraju, albo za granicą.W naszym regionie występują dwa rodzaje protestów społecznych. Protestują ci, którzy cierpią z powodu ślamazarnego tempa przemian i ci, którym tempo wydaje się zbyt szybkie. Pamiętać przy tym należy, że protestuje się nie dlatego, że jest obiektywnie źle, ale dlatego, że sąsiadowi za miedzą lub w mieście jest relatywnie lepiej. Jest jeszcze jeden rodzaj protestów, który stanowi kombinację dwóch poprzednich. Demonstracje górników w Rumunii i rolników w Polsce są przykładem instrumentalnego wykorzystania relatywnego niezadowolenia grup społecznych z części tortu, który grupy te konsumują. W 1999 r. ani górnikom w Rumunii, ani rolnikom w Polsce nie jest obiektywnie najgorzej w porównaniu z latami poprzednimi. Dociekliwych zachęcam do analiz statystycznych, z których wynika, że rolnictwo polskie zatrudnia 28% ekonomicznie aktywnej ludności, a wytwarza zaledwie 8% produktu krajowego (rocznik GUS z 1997 r.). Z danych tych wynika, że praca na roli jest 4,5 razy mniej wydajna niż praca w innych sektorach gospodarki, a różnica w dochodach gospodarstw domowych (mierzona siłą nabywczą) w mieście i na wsi wynosi 10-15% na niekorzyść tych ostatnich. Ciekawych informacji dostarcza też spis rolny z 1996 r., ukazując, że zamożność (np. ilość metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej na jedną osobę) i wyposażenie gospodarstw domowych (w sprzęt i urządzenia) na wsi i w mieście nie różni się w sposób zasadniczy.Politycy wykorzystujący dla partyjnych celów relatywne niezadowolenie poszczególnych grup społecznych, pomimo obiektywnego polepszania się sytuacji gospodarczej np. w Polsce, albo zahamowania spadku gospodarczego np. w Rumunii, zasługują na brak tolerancji (przynajmniej wśród ekonomistów i dziennikarzy!).

RAFAŁ ANTCZAK

Fundacja CASE