Wokół parkietu

Kilka miesięcy temu karierę na rodzimym rynku kapitałowym zrobiło pojęcie timingu, jako jednego ze sposobów zarządzania pieniędzmi. Rzecz dotyczyła przede wszystkim funduszy powierniczych, choć tak naprawdę powinna dotyczyć wszystkich, których intencją jest zarabianie na rynku. Ze względu na stosowanie timingu przez fundusz, który przy inwestowaniu nie unika analizy technicznej, naturalne było skojarzenie tych dwóch metod.Tymczasem timing można określić jako nadrzędny wobec analizy technicznej (czy też jakiejkolwiek analizy). O ile analiza techniczna jest metodą "odczytywania" rynku, o tyle timing możemy określić jako sposób korzystania z wyników analizy. Krótko mówiąc timing jest sposobem zarządzania posiadanymi aktywami, którego celem jest po pierwsze unikanie strat, po drugie zaś obrona dotychczasowych zysków. Na podstawie tej definicji łatwo stwierdzić, iż powinien on dotyczyć zarówno analityka technicznego, jak i fundamentalnego, a przede wszystkim tych, którym zależy na systematycznym wzroście aktywów.Moje zaskoczenie było ogromne, gdy w jednej z gazet finansowych przeczytałem wypowiedź prezesa funduszu inwestycyjnego: "Nie jesteśmy zwolennikami timingu za względu na ryzyko, jakie wiąże się z taką strategią inwestycyjną". Wypowiedź zaskakująca, gdyż timing służy przede wszystkim ograniczaniu ryzyka. Zarówno takiego, by nie dopuszczać do zbytniego zaangażowania w jeden walor, jak i takiego, które nie pozwala na zbyt duży spadek wartości całego kapitału.Właściwie jednak nie można się dziwić tego rodzaju opiniom wypowiadanym przez najwyższe władze funduszy. Ostatnio zapanowała wśród funduszy inwestycyjnych wyjątkowo dziwna moda.Od początku roku prezesi już dwu funduszy (między innymi nie stosującego timingu ze względu na ryzyko) powiedzieli niemal wprost, że nie zależy im na osiąganych wynikach - "chcemy zaproponować klientom nie obietnicę przyszłych wysokich zysków, ale maksymalną wygodę i łatwość korzystania z naszych usług".No cóż, tego rodzaju podejście do inwestowania jest wygodne, gdy prowizje pobiera się w zależności od wielkości aktywów a nie osiąganych wyników, ale może wyjątkowo skutecznie zapobiec rozwojowi funduszy inwestycyjnych w Polsce. I z całą pewnością nie będzie to wynik niewiedzy drobnych inwestorów.

GRZEGORZ ZALEWSKI, analityk

PARKIET Gazeta Giełdy