Wokół parkietu
Czy zmiany w podejściu maklerów do klienta mogą ulec zmianie? Wydaje się, że nie, dopóki nie nastąpią głębsze zmiany na rodzimym rynku kapitałowym. Obecna sytuacja jest dla wielu osób ze wszech miar wygodna.
Nie istnieje u nas coś, co można by nazwać lobbingiem maklerów. To inwestorzy próbują w ograniczonym stopniu walczyć o swoje prawa, częściowo wspomaga ich w tym prasa. Doskonałym przykładem były wydarzenia wokół podatku od transakcji instrumentami pochodnymi - batalia trwała niemal rok. Widoczna była, niestety, przede wszystkim w prasie - ze strony tzw. środowiska sygnały były naprawdę nieliczne. Dlaczego maklerom nie zależy na wydłużeniu sesji? Jako argument, podaje się przede wszystkim problemy z szybkim rozliczaniem transakcji. Moim zdaniem, przyczyna leży zupełnie gdzie indziej. Nie od dziś wiadomo, że mimo regulaminowych ograniczeń obowiązujących w biurach maklerskich, duża liczba maklerów aktywnie gra na giełdzie. Na nie swoich rachunkach, oczywiście. Wydłużenie sesji utrudni aktywne zarządzanie własnym rachunkiem. Oczywiście, nie jestem przeciwny aktywności pośredników na rynku akcji. Wręcz przeciwnie - powinni grać na giełdzie, tak abym wiedział, że nie rozmawiam z laikami. Nie bardzo ufam maklerowi, który deklaruje że nie zarządza pieniędzmi i nie inwestuje. W regulaminach biur często znajduje się zapis, że po nabyciu akcji nie wolno ich zbyć w ciągu najbliższych dwóch tygodni. W efekcie ci, którzy się do tego stosują, raczej nie mają czego szukać na rynku instrumentów pochodnych: brak aktywnej kontroli rachunku futures przez dwa tygodnie musi zakończyć się klęską.Wiele mówi się o zmianie statusu maklera z "maklomatu" na aktywnego pośrednika i doradcę klienta. Aktywny makler mógłby zbierać drobne zlecenia w bloki, tak by mali inwestorzy mogli uczestniczyć w notowaniach ciągłych. Można by wówczas zrezygnować z archaicznej dogrywki. Aktywny makler mógłby przyjmować od klientów zlecenia stop, stop-limit itp. - co prawdopodobnie przyspieszyłoby rozwój rynku derywatów. Najlepsi mieliby klientów, najgorsi....Niestety, wymagałoby to poświęcenia uwagi i wykluczyło możliwość własnej gry.
Grzegorz Zalewski