Dalsze wzrosty polskiego rynku są tylko kwestią czasu. Nadzieje te poparte są m.in. faktem, iż ton ostatniej zwyżce nadawał sektor bankowy, który, jak wiadomo, ma największy wpływ na wartości indeksów. Bliskie obniżenie poziomu rezerw obowiązkowych wpłynie korzystnie na fundamenty spółek tej branży. Również spektakularna walka o przejęcie kontroli nad BIG-BG i pogłoski o możliwości jego połączenia z inną giełdową spółką sprawiają, że o bankach się mówi. Przez długi czas były one mocno niedowartościowane, zatem teraz odrabiają stracony dystans i mimo wszystko w dalszym ciągu kryją w sobie znaczny potencjał wzrostowy. Wydaje się również, że dobre perspektywy mają przed sobą spółki teleinformatyczne. Jeśli dodatkowo wziąć pod uwagę rozpoczynające działalność fundusze emerytalne, to o optymizm nie będzie trudno. W tym miejscu warto jednak wspomnieć, iż analiza techniczna sygnalizuje krótkoterminowe wykupienie rynku, co może zaowocować korektą.Tematem często poruszanym ostatnio na łamach prasy jest problem wezwań. W zasadzie komentatorzy są zgodni, iż skoro realizacja prawa nie jest zgodna z intencjami ustawodawcy, to regulacje należy zmienić. Po pierwsze jednak nie wiadomo, jak słusznie ktoś zauważył, co ustawodawca chciał uzyskać, a po drugie zmiany niekoniecznie muszą iść w proponowanym słusznym kierunku. Mam "w tym temacie" propozycję: skoro interesy drobnych akcjonariuszy i tak nie są chronione, a dla potentatów wezwanie oznacza koszty i problem, jak ominąć przepisy, to może po prostu odejść od obowiązku jego ogłaszania? Mniejsi właściciele spółek przestaną się łudzić, że ktoś coś musi, więksi będą mieli łatwiejsze życie, a wszyscy - gwarancję, że prawo będzie przestrzegane w stu procentach.

.