Stowarzyszenia wojewodowie dotują i nie kontrolują

W 78% skontrolowanych stowarzyszeń Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła nieprawidłowości przy wykonywaniu zadań państwowych zlecanych przez wojewodów. NIK określa te "nieprawidłowości" jako naruszenie dyscypliny budżetowej. Wojewodowie niewłaściwie dysponowali dotacjami na ten cel i nierzetelnie kontrolowali stowarzyszenia, które występowały o dotacje.

NIK zbadała 56 stowarzyszeń, które w 1997 r. dostały największe wsparcie z urzędów wojewódzkich. Pieniądze, o jakie występowały stowarzyszenia, miały służyć wykonywaniu tzw. zadań państwowych. Tymczasem w 7 z 12 kontrolowanych urzędów wojewódzkich NIK stwierdziła pozytywne rozpatrzenie wniosków o dotacje, chociaż nie spełniały one podstawowych wymogów, jak np. kalkulacji kosztów, szczegółowej charakterystyki zadania i podania środków przeznaczonych na ten sam cel, a pozyskanych z innych źródeł - np. z państwowych funduszy celowych.Urząd rozdaje pieniądzeNiespełnienie elementarnych warunków przy występowaniu o dotacje i przymykanie na to oka przez organy administracji państwowej powodowało w rezultacie, że - jak piszą kontrolerzy NIK - "państwo w takich przypadkach ponosiło koszty działalności stowarzyszenia, w tym eksploatacji zajmowanych budynków oraz obsługi wraz z pochodnymi od wynagrodzeń". W 21% kontrolowanych stowarzyszeń NIK stwierdziła tego typu nadużycia. Dotacje, które zostały im udzielone, wynosiły ponad 1,9 mln zł.Za najpoważniejszy przypadek NIK uznała postępowanie urzędu wojewódzkiego w Bydgoszczy. Połowa z analizowanych wniosków była nie podpisana i nie zawierała kosztorysów. W prawie jednej czwartej stowarzyszeń, którym wojewoda przyznał środki z budżetu, zarządy nie miały prawa występować jako strona umowy, ponieważ upłynęła ich kadencja. Wojewoda nie sprawdził (choć powinien), czy osoby składające podpis pod umową mają prawo reprezentować stowarzyszenie. Łączna wartość udzielonych w ten sposób dotacji wyniosła prawie 415 tys. zł.O ile w tym przypadku NIK mówi o "nieprawidłowościach", o tyle działania urzędów wojewódzkich w Warszawie, Gdańsku i Lublinie - określa jako nieprzestrzeganie prawa. W tych trzech urzędach wojewodowie przyznawali dotacje jeszcze przed podpisaniem umowy. Urząd wojewódzki w Lublinie wypłacił 57 tys. zł na zadania, których nawet jeszcze nie zgłoszono do realizacji. Wszystkie trzy urzędy "pospieszyły się" z wypłatą w sumie niemal 512 tys. zł.Gdy już umowę podpisywano to często taką, która nie zawierała terminu i miejsca realizacji zadania, jego szczegółowego opisu i wzoru dokumentacji służącej do oceny jego realizacji. Takie przypadki stwierdzono w 9 z 12 skontrolowanych urzędów wojewódzkich. Tego typu błędy, piszą autorzy raportu NIK, miały wpływ na wykonanie dotowanego przedsięwzięcia i, w związku z tym, na sposób wykorzystania przyznawanych środków.Nadzór znikomyJak zauważają kontrolerzy, chociaż nieprawidłowości były w 44 stowarzyszeniach (na 56 skontrolowanych) to wojewodowie nie wyciągnęli wobec nich żadnych konsekwencji.Dla przykładu: urząd wojewódzki w Bydgoszczy zatwierdzał uproszczone preliminarze finansowe, które nie zawierały wszystkich wymaganych prawem elementów. Bydgoski urząd nie jest jednak wyjątkiem - ponad połowa ze skontrolowanych działała podobnie.Nierzetelne sprawozdania finansowe to nie jedyne uchybienia po wykorzystaniu dotacji, jakie zauważyła NIK. Według jej ustaleń, jedna piąta stowarzyszeń wydawała pieniądze budżetowe na inne cele, niż to przewidywały umowy. 34% skontrolowanych nie prowadziło odrębnej ewidencji księgowej tych środków, co uniemożliwiło sprawdzenie, czy zostały one wydane zgodnie z przeznaczeniem. 27% nie przestrzegało ustawy o zamówieniach publicznych - nie stosowały one trybu udzielania zamówień, przyznając je z "wolnej ręki", bądź nie prowadziły odpowiedniej dokumentacji. 13% spóźniło się z przedstawieniem rozliczeń.Ogółem NIK stwierdziła w wyniku kontroli ubytek w finansach publicznych wielkości ponad 2,7 mln zł. Działalność uzędników i samych stowarzyszeń określono jako naruszenie dyscypliny budżetowej. W trzech przypadkach skierowano sprawę do komisji orzekającej w tych sprawach.

MAREK CHĄDZYŃSKI