Po przegranej z Olivettim w wyścigu o Telecom Italia, Deutsche Telekom postanowił zastosować sztuczny doping i spowodować wzrost kursu swoich akcji na giełdzie we Frankfurcie. Ron Sommer, prezes niemieckiego operatora, użył mianowicie prostego chwytu, wcześniej wypróbowanego przez France Telecom: złożył wniosek o zgodę na notowanie na giełdzie wszystkich akcji, pozostających w rękach skarbu państwa, to jest 72% kapitału spółki. Pierwszego dnia po opublikowaniu tej informacji kurs DT wzrósł o 8,35% na fiksingu, to jest do 38,25 euro. 2 czerwca kurs ten wynosił 39,10 euro.Obrót wszystkimi akcjami DT na giełdzie spowoduje, że udział spółki w indeksie DAX wzrośnie z 5% do 13% i będzie nieco większy niż udział DaimlerChryslera (12,42%) i znacznie większy niż Allianza (9,45%). To w konsekwencji powinno spowodować zwiększone zainteresowanie akcjami DT przez fundusze inwestycyjne, które budują swoje portfele na podstawie struktury głównego indeksu giełdy we Frankfurcie.Kiedy ten manewr techniczny wykonywali Francuzi, zwiększając udział France Telecom w indeksie CAC 40, już wtedy analitycy twierdzili, że Niemcy też będą musieli uciec się do tego samego chwytu. Niemcy jednak idą dalej, gdyż już teraz zapowiedzieli, że dla sfinansowania przewidywanych przejęć za granicą zamierzają dokonać, pod koniec czerwca, zwiększenia kapitału o 9 mld euro, to jest wyemitować jeszcze 256 mln akcji.Tymczasem Ron Sommer ujawnił, że DT jest zainteresowany partnerską współpracą z Microsoftem, o którym wcześniej mówiło się, że zamierza stać się udziałowcem w sieci kablowej, czyli w kapitale niemieckiego operatora. Amerykanie, ze swej strony, nie komentują wypowiedzi szefów DT. Steven Ballmer, wiceprezes Microsoftu, przyznał tylko, że jego spółka jest zainteresowana w nowych związkach handlowych z Niemcami.
P.R.