Składanie zleceń maklerskich przez internet
U progu nowego milenium na polskim rynku kapitałowym jedynie czterech brokerów umożliwiainwestorom składanie dyspozycji za pośrednictwem internetu. Nawet uwzględniając opóźnienie Europypod względem stopnia zaawansowania usług internetowych na rynku amerykańskim, należy uznać,iż jest to skromny rezultat. Znaczny postęp zapowiadany jest w przyszłym roku, kiedy za sobą będziemymieli już problem zmiany dat, warszawska giełda zaś uruchomi nowy system Warset.Wówczas zlecenia w internecie powinno oferować kilkunastu brokerów.
Ostrożne początkiPierwszym polskim biurem maklerskim, które rozpoczęło przyjmowanie dyspozycji z domowego peceta był DM Banku Ochrony Środowiska. Nastąpiło to już w 1996 r., a przedstawiciele biura chwalili się, iż są drugim brokerem w Europie, który umożliwia inwestorom składanie zleceń za pomocą sieci. Początkowo oferta biura była jednak bardzo skromna. Inwestorzy mogli jedynie składać zlecenia na notowania jednolite i dogrywki. Uczestnictwo w notowaniach ciągłych w czasie rzeczywistym, co jest bez wątpienia najwygodniejszą formą wykorzystania domowego komputera do składania zleceń, dopiero było zapowiadane. Pomimo upływu trzech lat w DM BOŚ niewiele się jednak zmieniło. Inwestorzy mogą co prawda dokonywać przelewów na rachunki, czy też śledzić przebieg dogrywki w czasie zbliżonym do rzeczywistego, jednak zlecenia na notowania ciągłe nadal są jedynie zapowiadane. Atutem jest jednak bezpłatny dostęp do wyników notowań giełdowych w postaci pliku do analizy technicznej oraz bogaty serwis informacyjny na stronach internetowych DM BOŚ.Niezależnie od skromnych możliwości, jakie początkowo dawał DM BOŚ, brokerowi temu należą się słowa uznania za pionierskie rozwiązania. Potwierdzeniem tego, że usługi internetowe są przyszłością dla rynku, było i jest duże zainteresowanie wśród inwestorów. Według przybliżonych danych (broker nie chce ujawniać szczegółów) około 30-40% nowych rachunków otwieranych jest właśnie w internecie. Aby dodatkowo zachęcić inwestorów do składania zleceń za pomocą sieci, DM BOŚ obniżył minimalny wymagany wkład własny. Od początku, aż do teraz przy rachunkach internetowych wynosi on 15 tys. zł, podczas gdy standardowo jest to 50 tys. zł. Cały czas od internautów pobierana jest prowizja liniowa w wysokości 0,8% wartości zlecenia.Kolejni odważniDrugim brokerem, który umożliwił składanie zleceń za pośrednictwem internetu, był DM Wielkopolskiego Banku Kredytowego. Stało się to w październiku 1999 roku. Oferta, jaką zaproponował ten broker, jest już zdecydowanie bardziej zaawansowana od pionierskich rozwiązań DM BOŚ. Inwestor ma do dyspozycji stały podgląd stanu rachunku, sprawdzanie danych historycznych, jak też śledzenie sesji na bieżąco na ekranie domowego komputera.Oferta DM WBK skierowana została do poszczególnych segmentów rynku, tak by każdy klient w zależności od indywidualnych potrzeb mógł wybrać pakiet odpowiedni dla siebie. I tak inwestor może zamówić pakiet Standard, uprawniający jedynie do przeglądania rachunku. Dla aktywnych inwestorów przygotowano zestaw Professional, który oprócz tego co oferowane jest w Standardzie, umożliwia składanie zleceń i dyspozycji przelewu oraz przeglądanie wiadomości o rynku przygotowywanych przez brokera. Z tego też pakietu korzysta 80% internautów DM WBK. Dla najbardziej zaawansowanych inwestorów szykuje się pakiet Prestige (na razie nie jest on aktywny), umożliwiający dodatkowo śledzenie sesji na bieżąco. Najprostszy pakiet jest bezpłatny, w przypadku pozostałych opłata to koszty zabezpieczenia sprzętowego - 200 zł - oraz (w przypadku pakietu Prestige) stała kwota uzależniona od wartości obrotów. Dodatkowo dostępność do poszczególnych pakietów ograniczona jest wielkością portfela inwestycyjnego, lecz na początku (w okresie promocji nowej usługi) wymogi te zostały obniżone.O tym, że oferta ta ma przed sobą ogromną przyszłość, może świadczyć chociażby fakt, iż zanim DM WBK rozpoczął reklamowanie swo produktu, do biura już zgłosiło się kilkunastu inwestorów zainteresowanych podłączeniem do sieci. Pod koniec grudnia było ich już ponad 500.Jako trzecie biuro w Polsce przekazywanie zleceń za pośrednictwem internetu udostępnił Polski Dom Maklerski Pioneer. Biuro to ruszyło z nową ofertą w czasie subskrypcji na akcje PKN-u, umożliwiając jednocześnie internetowe składanie zapisów. Na początku, w ramach promocji, do uruchomienia zleceń internetowych wystarczyło zaledwie 1 tys. zł na rachunku, podczas gdy przy standardowych kontach wymagano 35 tys. zł. Efekt był taki, że po tygodniu brokerowi przybyło kilkudziesięciu inwestorów, na kilkuset klientów posiadanych ogółem. Do 30 marca 2000 roku rachunki on-line będą zakładane na promocyjnych warunkach.Od początku w PDM Pioneer inwestorzy mają możliwość składania zleceń przez cały czas trwania sesji na GPW i - czego do tej pory nikt jeszcze nie zaoferował - na CeTO. Wyjątek (podobnie jak w przypadku pozostałych biur) stanowi gra na kontraktach terminowych. Na razie na bieżąco można obserwować notowania rynku pozagiełdowego, a podgląd notowań giełdowych udostępniony zostanie na przełomie roku. Tradycyjnie już internetowi inwestorzy mają możliwość przeglądania historii rachunku, czy sprawdzania aktualnego stanu konta.Czwartym - i jak na razie ostatnim - brokerem, który umożliwia składanie zleceń za pośrednictwem internetu, jest Dom Maklerski Banku Zachodniego. W grudniu biuro oferuje inwestorom jedynie pakiet w wersji podstawowej, jednak już od początku 2000 roku zostanie on rozszerzony o możliwość korzystania z serwisów informacyjnych. W standardzie jest zarówno sprawdzanie stanu rachunku, jak i odtwarzanie danych historycznych. Według zapewnień brokera, podstawowym wyróżnikiem i zarazem atutem jego oferty jest to, że inwestor podłącza swój domowy komputer bezpośrednio do systemu, a nie do swego rodzaju skrzynki na zlecenia umieszczonej w biurze, jak ma to miejsce w innych biurach. Dzięki temu ewentualne błędy przy składaniu zleceń wychwytywane są na bieżąco, co uniemożliwia przekazanie nieprawidłowej dyspozycji (np. zlecenia sprzedaży papierów nie będących na rachunku), gdyż klient od razu jest o tym informowany, tak jakby składał zlecenie w POK-u.Rusza nowa falaPrzedstawiciele biur i domów maklerskich przyznają, że bez umożliwiania składania zleceń za pośrednictwem internetu w najbliższych latach na rynku nie poradzi sobie żaden broker. Coraz powszechniejszy dostęp do sieci, mniejsze koszty transakcyjne, a przede wszystkim wygoda sprawią, że inwestorzy - zwłaszcza ci najaktywniejsi, a więc najbardziej pożądani - masowo będą "przerzucać" się na usługi on-line. Dla brokerów to także źródło ogromnych potencjalnych zysków, gdyż koszty obsługi maklerskiej (nie licząc opłat pobieranych przez giełdę i depozyt) są o wiele niższe niż przy dyspozycjach tradycyjnych. Dość powiedzieć, że np. w USA prowizja maklerska od zawarcia transakcji na 30 tys. papierów (za Oceanem w ten sposób mierzy się wartość pakietu) wynosi zaledwie kilkanaście dolarów.Brokerzy nie mają zatem wyboru i muszą ruszyć z ofertą internetową na szeroką skalę. Śmiało można zapowiedzieć, iż w połowie 2000 roku na polskim rynku kapitałowych będzie funkcjonować przynajmniej 10 firm udostępniających zlecenia on-line. Wśród nich będzie krakowski Regionalny Dom Maklerski Polonia. Broker ten już zapowiedział, że jeśli wszystko pójdzie sprawnie, to system zostanie uruchomiony jeszcze w grudniu br. Oferta ma być zbliżona do tego, co proponuje DM WBK. Pozostałe domy maklerskie "podejrzane" o przygotowywanie usług on-line na razie nie chcą zdradzać szczegółów swoich projektów. Wiadomo jednak, że pracuje nad tym np. Bankowy Dom Maklerski PKO BP, DM Instalexport, PM Elimar, czy też DM Penetrator.Dużą barierą, zwłaszcza psychologiczną, jest ryzyko związane z problemem roku 2000, co sprawia, że część brokerów woli na wszelki wypadek nic nie zmieniać w oprogramowaniu, pomimo iż przyspieszyłoby to wprowadzenie usług on-line. Efekt tych opóźnień jest taki, że prawdziwa "fala" usług internetowych ruszy dopiero na wiosnę przyszłego roku. Wówczas też uruchomiony zostanie nowy system giełdowy Warset, co lepiej pozwoli zorientować się brokerom w jego możliwościach.Po pierwsze bezpieczeństwoWedług dostawców oprogramowania, systemy są odporne na problem zmiany dat oraz włamania hakerów. Każdorazowo podkreślają to przedstawiciele firm software'owych i biur maklerskich. Potwierdzeniem ich słów mają być certyfikaty bezpieczeństwa przyznawane przez międzynarodowe firmy. Przykładowo oprogramowanie wykorzystywane przez DM WBK (dostawcą był ComArch) posiada certyfikat VeriSign. Tam też, oprócz standardowych zabezpieczeń i numerów identyfikacyjnych, każdy inwestor otrzymuje tzw. token (rodzaj elektronicznego klucza), który co 60 sekund generuje nowe hasła. Certyfikat bezpieczeństwa VeriSign posiada również PDM Pioneer. W biurze tym inwestor otrzymuje specjalną dyskietkę z elektronicznym kluczem, który (oprócz hasła) jest dodatkowym zabezpieczeniem. Podobnie jest w DM BZ, gdzie aby podłączyć się do sieci, inwestor musi podpisać umowę, wraz z którą otrzymuje dyskietkę z indywidualnymi kodami dostępu. Jak zapewniają w DM BOŚ, ich system jest tak skonstruowany, że nawet jeśli włamie się haker (co nie powinno w ogóle mieć miejsca), to i tak nie będzie mógł zmienić zleceń.Minimalne koszty transakcyjneOprócz wygody w dysponowaniu swoim rachunkiem i składaniu zleceń do podłączenia się do sieci zachęcają inwestorów z pewnością niższe prowizje maklerskie. Standardowo każde biuro, które uruchamia zlecenia w internecie, łączy to z upustami cenowymi. Na ogół przez kilka pierwszych miesięcy brokerzy powstrzymują się od pobierania opłat za otworzenie rachunku i jednocześnie zapowiadają, iż jeśli usługa cieszyć się będzie wystarczająco dużym powodzeniem, mogą przedłużyć okres promocji.Dodatkową zachętą są odrębne (oczywiście korzystniejsze) tabele prowizji. Zdaniem przedstawicieli DM WBK, zainstalowanie "biura w domu" zwraca się już po realizacji kilku zleceń średniej wielkości, gdyż powoduje to oszczędności wyższe od kosztu tokenu wartego 200 zł. Podczas gdy prowizje od zleceń składane tradycyjną metodą wynoszą maksymalnie do 2% (lub 1% dla obligacji), to w przypadku internetu jest to jedynie 0,8% (obligacje - 0,5%). Dodatkowo o 10% obniżone są prowizje liniowe i negocjowane.Podobne promocje oferuje DM BZ, gdzie inwestorzy, którzy zdecydują się na nowy produkt już w grudniu br., nie muszą za niego płacić "na wejściu" i przez pierwszy kwartał przyszłego roku. Dodatkową zachętą jest też obniżenie o 25% (w stosunku do standardowej tabeli) wszystkich prowizji maklerskich. Jedynie w PDM Pioneer inwestorzy korzystają z prowizji liniowej, w maksymalnej wysokości 0,6%, czyli tak jak przy rachunkach konwencjonalnych, jednak mają szansę negocjacji warunków. Honorowane są także wcześniej uzyskane przywileje.Na tym jeszcze jednak nie koniec. Brokerzy, którzy już działają w internecie, twierdzą, że opłaty ustalone są na takim poziomie, gdyż tak naprawdę do ich obniżenia nie zmusza konkurencja. Można zatem oczekiwać, że za rok, kiedy na rynku internetowym będzie działać powyżej 10 brokerów, prowizje maklerskie spadną przynajmniej o kilkanaście, a być może nawet o kilkadziesiąt procent.Bariery wejściaZainteresowanie internetem i dynamiczny rozwój tego typu usług w USA jest tak duże, że rodzime biura maklerskie nastawione na klientów detalicznych zdają sobie sprawę, iż bez zleceń on-line już niedługo będą pozostawać w tyle. Zdaniem niektórych entuzjastów tego typu produktów już za dwa lata dom maklerski bez internetu w standardowej ofercie nie będzie liczył się na rynku.Jednocześnie należy pamiętać, że odpowiedni software nie jest rzeczą tanią. Co prawda, nikt nie ujawnia wysokości kosztów, jednak można przyjąć, że - w zależności od wielkości biura, jak i możliwości dawanych przez program - w grę wchodzi suma od kilkuset tysięcy złotych do 1 mln dolarów. Jednocześnie dostawcy oprogramowania zdają sobie sprawę z niewielkich możliwości finansowych małych i średnich brokerów, dlatego też starają się elastycznie podchodzić do kwestii ustalania cen. Na ogół skutkuje to możliwością rozłożenia spłat na raty, ewentualnie takiego skonfigurowania systemu, by biura najpierw mogły kupić pakiet najprostszy, a w miarę rozwoju - stopniowo go rozszerzać.
ADAM MIELCZAREK