Jeśli rynek nie reaguje na pozytywne informacje, to raczej nie jest dobrze. Należy domniemywać, iż większość chętnych akcje już kupiła i teraz brakuje środków na dalsze windowanie kursów. Po ogłoszeniu neutralnej informacji o inflacji w grudniu i zdecydowanie pozytywnych wieści o wzroście produkcji przemysłowej giełda zaczęła spadać już we wtorek po południu. Wczorajsze notowania pogłębiły tę tendencję, a dynamika zniżki świadczy, że zaczynają dominować emocje i chęć ratowania pokaźnych czasem zysków. Nerwowość krajowych inwestorów pogłębiły także niekorzystne doniesienia z giełd zachodnioeuropejskich i USA, gdzie przybierają na sile oczekiwania dotyczące zmiany stóp procentowych na lutowym posiedzeniu Fed. Zjawisko to widać wyraźnie po stale zwiększającej się rentowności amerykańskich obligacji trzydziestoletnich.Korekta rodząca się właśnie na GPW niekoniecznie musi przybrać formę ostrej zniżki, jednak wydaje się, że może być męcząca i rozciągnięta w czasie. Wpłynie natomiast na oczyszczenie atmosfery, ponieważ obecnie rynek zatracił swój impet i wyraźnie brak mu sił do walki z kolejnymi rekordami. Długoterminowe perspektywy giełdy na razie wydają się być niezagrożone, co pośrednio potwierdziły dane GUS, sygnalizujące oprócz dynamiki również pozytywne zmiany w strukturze przemysłu. Jest to istotna informacja dla kapitału zachodniego, bez którego rynek nie jest w stanie utrzymać się na obecnym poziomie. Wielu polskim firmom mimo hossy daleko jeszcze do przewartościowania, zatem kolejne wzrosty są chyba tylko kwestią czasu.