Podstawową bolączką rynku jest wstrzymanie się lub raczej znaczne ograniczenie popytu przy obecnych poziomach cenowych. Szczególnie chodzi tutaj o popyt instytucjonalny i to zarówno ze strony instytucji polskich, jak i zagranicznych. Pocieszające jest, że od tej strony rynku nie ma jednak znacznej siły podażowej, która na trwale mogłaby zmienić tendencję rynku z rosnącej na spadającą i wydaje się, że mamy raczej do czynienia z krótkoterminowym wstrzymaniem się popytu w oczekiwaniu na tańsze zakupy podczas korekty. W efekcie mamy niższe obroty i dość gwałtowne ruchy cenowe powodowane raczej przez dość ruchliwy kapitał. W związku z powyższym wydaje się, że w krótkim terminie nie jest to koniec korekty, szczególnie że wzrostom nie sprzyja niepewna sytuacja na giełdach światowych wynikająca z obaw przed kolejną podwyżką stóp procentowych w USA i w strefie euro. Oceniając skalę obecnej korekty, wydaje się, że poziom 18 500 punktów będzie bardzo silnym wsparciem dla indeksu WIG i nie powinien być przekroczony. Patrząc na rynek w dłuższym terminie, wydaje się, że warto wykorzystywać obecne spadki do akumulowania akcji, szczególnie tych, które po ostatnich silnych wzrostach uległy znacznej przecenie, a które były motorem ostatnich zwyżek. Do kolejnych wzrostów potrzebny jest jednak silny impuls, którym może być z pewnością powrót wzrostów na giełdach światowych po spotkaniu Fed na początku lutego, przy jednoczesnym dobrym deficycie na rachunku bieżącym, o którym informacja ma się ukazać 1 lutego.