Rynek zrealizował w pełnym zakresie zasygnalizowaną w tym miejscu przed dwoma tygodniami możliwość osiągnięcia w krótkim czasie szczytu z 1994 r. Niestety, obecnie podobnie optymistyczna prognoza musiałaby zostać obarczona bardzo dużym ryzykiem. Wiele wskazuje bowiem na to, że WIG wkroczył w ostatnią fazę średnioterminowego trendu wzrostowego. Najnowsza tygodniowa statystyka zleceń jest nie tylko potwierdzeniem panowania euforycznych nastrojów, ale przede wszystkim zawiera pierwsze, na razie dość subtelne, oznaki dystrybucji akcji, potwierdzonej wczorajszym wzrostem obrotów. Niebezpieczne dla panującej tendencji wydaje się też coraz powszechniejsze przekonanie o nieuchronności dalszych zwyżek wartości indeksów, zbawiennej roli OFE, a także o rzekomo gwałtownie rosnącym zainteresowaniu polską giełdą kapitałów międzynarodowych. Tymczasem brak sposobów wiarygodnej wyceny spółek, które na razie jedynie deklarują chęć zaistnienia w internetowym biznesie, spowodował eskalację działań spekulacyjnych w obrębie sektora teleinformatycznego na niespotykaną skalę, a w konsekwencji wzrost kursów tych walorów do poziomów, które trudno uznać już dziś za w pełni uzasadnione. Widoczna nerwowość oraz znacząca rola emocji w wyznaczaniu cen szerokiej grupy spółek mogą przyspieszyć decyzje o realizacji pokaźnych zysków, zwłaszcza tych osiągniętych z inwestycji w spółki IT. Wpływ tego typu sytuacji na ogólną koniunkturę giełdową byłby oczywisty. W tym stanie rzeczy, w przeciwieństwie do ryzyka inwestycyjnego, potencjał wzrostowy rynku wydaje się bardzo ograniczony.