Skutki podwyższenia stóp procentowych
Sprawdzają się prognozy, że podniesione w lutym stopy procentowe NBP przyciągną do Polski zagraniczne kapitały portfelowe. Ich napływ wywołał aprecjację złotego. Ta z kolei nie pozwala poprawić wyników handlu zagranicznego.
Przez ostatnie trzy tygodnie złoty wyraźnie się wzmocnił. Analitycy z CDM Pekao SA są zdania, że aprecjacja naszej waluty ma - obok napływu kapitałów krótkoterminowych - co najmniej dwie inne przyczyny. Po pierwsze, duże znaczenie ma spodziewany przepływ części płatności prywatyzacyjnych przez forex. Po drugie, w tym roku istotnym źródłem napływu dewiz do Polski będą środki pomocowe Unii Europejskiej szacowane na około 1 mld euro. Popyt na złotego zwiększa również systematycznie rosnące zadłużenie polskich przedsiębiorstw w walutach obcych. W tej chwili wynosi ono prawdopodobnie 20 mld USD.Po ostatniej podwyżce stóp procentowych członek Rady Polityki Pieniężnej Dariusz Rosati przypuszczał, że kapitały portfelowe nie zwiększą obecności w Polsce, bo choć rentowność inwestycji w nasze papiery będzie nęcąca, to wysoki deficyt obrotów bieżących bilansu płatniczego odstraszy ryzykantów. Dziś widać, że to rozumowanie nie sprawdziło się. Różnica między rentownością inwestycji w polskie instrumenty a np. w czeskie jest po prostu zbyt duża (18% wobec 6%).Wiadomo że każdy wzmożony napływ kapitałów krótkookresowych może się przerodzić w swoje przeciwieństwo. Analitycy z CDM Pekao SA przypominają, że gwałtowne wycofywanie się inwestorów z Polski musiałoby spowodować skokową dewaluację złotego. Pytanie, jak wielki byłby to wstrząs dla polskiej gospodarki? Prawdopodobnie nieduży, gdyż ocenia się, że kapitały portfelowe stanowią równowartość co najwyżej 20-25% polskich rezerw walutowych obliczanych teraz na około 26 mld USD.Na krótko przed podniesieniem przez RPP wszystkich stóp procentowych o 100 punktów bazowych analitycy Domu Inwestycyjnego BRE Banku SA wyraźnie sugerowali, że zaostrzenie polityki monetarnej będzie nieodzowne, jeśli okaże się, że deficyt obrotów bieżących pogarsza się. W styczniu 2000 roku rzeczywiście wzrósł on z 7,5% PKB do 7,7%. Dla analityków z BRE Banku bezpieczną granicą deficytu jest 6% PKB, przy założeniu, że w stopniu takim, jak w ostatnich latach polski import będzie pokrywany przez oficjalne rezerwy walutowe brutto, a bezpośrednie inwestycje zagraniczne utrzymają się na wysokim poziomie.Mniej przekonani do wysokich stóp procentowych są natomiast analitycy z Pekao SA. Dodają jednak, że restrykcyjna polityka pieniężna nie musi wyhamować wzrostu popytu konsumpcyjnego. Ich zdaniem, polskie gospodarstwa domowe swoje zachowania konsumenckie mniej uzależniają od wysokości stóp procentowych, a bardziej od spodziewanych wzrostów płac realnych.
B.J.