Początek zwolnień grupowych
Zakłady Płyt Wiórowych Grajewo kontynuują działania zmierzające do redukcji kosztów. Rozpoczęto procedurę zwolnień grupowych, w ramach których pracę straci 91 osób, tj. 14,2% załogi.
Redukcja kosztów i poprawa koniunktury w branży to dwa najważniejsze czynniki, które zadecydowały o polepszeniu się sytuacji spółki. 1999 r. Grajewo zakończyło stratą netto w wysokości 45,21 mln zł, przy 281,4 mln zł przychodów ze sprzedaży.Wyniki byłyby gorsze, gdyby nie poprawa sytuacji finansowej firmy w IV kwartale ub.r. Wówczas wzrósł popyt na płyty wiórowe, co umożliwiło nie tylko ilościowe zwiększenie sprzedaży, ale i powrót cen do poziomu sprzed załamania na rynku (co zresztą wzbudziło zainteresowanie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, prowadzącego postępowanie w tej sprawie). Przedstawiciele spółki mówili wręcz o boomie na rynku.W pierwszych miesiącach tego roku sytuacja ustabilizowała się. Jest lepsza niż w analogicznym okresie zeszłego roku, ale nie tak dobra, jak w IV kwartale 1999 r., kiedy popyt przewyższał podaż. W efekcie po I kwartale br. Grajewo notuje 12,79 mln zł zysku netto i 88,97 mln zł przychodów ze sprzedaży. W tym samym okresie ubiegłego roku strata wynosiła 16,23 mln zł, a sprzedaż 57,8 mln zł.W ocenie firmy, receptą na dalszą poprawę sytuacji jest wciąż zaciskanie pasa. Tym bardziej że teraz koniunktura na rynku jest słaba, co wynika głównie z sezonowości w branży. ? Mamy zyski, ale chcemy je maksymalizować. Kontynuujemy we wszystkich obszarach działania, których celem jest redukcja kosztów. W przypadku zwolnień chodzi o to, że Grajewo ma dwie linie technologiczne. Stara, która generuje wyższe koszty, ma być używana w zależności od sytuacji na rynku i kalkulacji kosztowej, stąd zwolnienia ? powiedział PARKIETOWI Krzysztof Sędzikowski, prezes Grajewa.Główny akcjonariusz Grajewa, niemiecki koncern Pfleiderer Holzwerkstoffe, rezygnując z zamiaru wycofania spółki z obrotu publicznego, obiecał odsprzedanie walorów tym inwestorom, którzy uczestniczyli w ostatnim ogłoszonym przez niego wezwaniu, a w związku ze zmianą planów inwestora, pożałowali tego. Na razie jednak nie ma chętnych do odkupienia akcji, co być może wynika z faktu, że obecny kurs giełdowy (w piątek ? 40 zł) nie odbiega rażąco od ceny, jaką Pfleiderer oferował w wezwaniu (35 zł za akcję) i po jakiej jest gotów uczestnikom operacji odsprzedać walory. Koncentracja akcji w ręku strategicznego partnera sprawia, że obroty, ze względu na dość niski free float, są niewielkie ? wczoraj nie przekroczyły 100 tys. zł.
K.J.