Subiektywna ocena sytuacji
W najbliższej przyszłości nie można dopatrzyć się niczego poważnego, co spowdowałoby spadki, na rynku amerykańskim wzrosty stają się więc całkiem realne. W tej sytuacji mogłoby się okazać, że teza o przedłużeniu letniej hossy za oceanem na wrzesień jest słuszna.
Głównym punktem tygodnia miało być wtorkowe posiedzenie FOMC i decyzja dotycząca stóp procentowych. Problem w tym, że prawie nikt nie oczekiwał podniesienia stóp, a prawie wszyscy komunikatu, w którym będzie się (jak zawsze) mówiło o zagrożeniach inflacyjnych oraz małych zasobach wolnej siły roboczej. W związku z tym, posiedzenie to zamieniło się w wydarzenie, którego nie było (jednak angielskie ?non- event? brzmi zdecydowanie lepiej). Rynek praktycznie nie zareagował. Dziwne jest tylko to, że tym razem nie było ucieczki z akcji po zdyskontowaniu faktu, co wskazywałoby na bardzo silny rynek. Wzrosty stają się całkiem realne. W tej sytuacji mogłoby się okazać, że koncepcja W.Białka o przedłużeniu letniej hossy na wrzesień jest słuszna.Oczywiście sytuacja wcale nie jest jednowymiarowa. Pisałem już kiedyś o podaży pieniądza (M3) ? tutaj nic się nie zmieniło w kierunku dobrym dla rynku akcji. Sytuacja na rynkach przedinflacyjnych (surowce) też wygląda źle. Ropa naftowa drożeje i nie pojmuję komentatorów polskich, którzy w piątek z uporem godnym lepszej sprawy pisali, że tanieje. Owszem, staniała przez jeden dzień, kiedy okazało się, że huragan oszczędzi jedną z większych w USA rafinerii. Poziom cen ropy jest nadal bardzo wysoki i zbliżony do największego w ostatnich 10 latach. Dużo nadziei wiąże się z najbliższym posiedzeniem OPEC (10.09), ale po ostatnich (piątkowych) danych nie byłbym zbytnim optymistą. Metale przemysłowe też drożeją, a ich zapasy spadają. Warto teraz patrzeć na ceny http://www.micrografx.com/resources/online-docs.aspmiedzi. Jeśli wybiją się z poziomu 1900 USD, mogą znacznie wzrosnąć. To wszystko powoduje, że indeks surowców CRB rośnie. Jeśli spojrzy się na jego wykres, to można dostrzec, że kształtuje się druga, kolejna formacja diamentu. Wybicie z niej w górę dawałoby bardzo duży wzrost CRB i musiałoby mieć przełożenie na inflację.Mocny dolar zmniejsza konkurencyjność gospodarki amerykańskiej i tym samym zyski eksporterów. Obserwuje się zwalnianie gospodarki (choć bardzo niewielkie), co też nie wpłynie dobrze na zyski firm.W tej sytuacji, scenariusz ?miękkiego lądowania? preferowany przez FED może okazać się fikcją. Jeśli pojawi się inflacja, na co wskazują ceny ropy, CRB i Fed będą musiały podnosić stopy (chociaż pewnie nie przed wyborami prezydenckimi), a gospodarka zwolni za dużo to, przy mocnym dolarze, zyski spółek znacznie stopnieją. Dla mnie pytanie jest tylko ?kiedy?, a nie ?czy? rynki zaczną dyskontować tę sytuację obniżając znacznie ceny akcji.W drugiej połowie września zacznie się sezon ostrzeżeń o wynikach kwartalnych, a w październiku same wyniki. Myślę więc, że czas na wzrosty dla rynku amerykańskiego kończy się w połowie września. Nie znaczy to oczywiście, że do tej pory będzie rósł. Przecena może się zacząć w dowolnym momencie, a wyzwalaczem może być nawet tak nieistotna sprawa, jak święto w USA 4.09 i sprzedawanie akcji przed długim weekendem.Jeśli chodzi o analizę techniczną, to rynki w Stanach są na podobnych rozstajach jak w Polsce. Tyle, że u nich po wzrostach, a u nas po spadkach.DJIA brakuje trochę do prognozowanego poziomu 11 350. Powstałym ostatnio ogranicznikiem jest 11 200 pkt. Sytuacja jest dosyć jasna. Wsparcie 10 850, opór 11 200. Jednak dopiero po przebiciu 11 350 pkt. zacząłbym podejrzewać konieczność zmiany sposobu myślenia ? takie przebicie wskazywałoby na możliwość bicia rekordów przez indeks.S&P 500 naruszył już linię trendu spadkowego i jeśli potwierdzi to naruszenie, to może zacząć bić rekordy. Jeśli zaś po naruszeniu zawróci, to oznaczałoby to pułapkę i znaczny spadek.Nasdaq jest już o krok od prognozowanego przeze mnie poziomu 4100 pkt. Gdyby przebił ten poziom to mo jest wzrost nawet do 4500 pkt. Teraz obszar opór/wsparcie jest bardzo wąski (jak dla Nasdaq) i wynosi 4100/3900 pkt.Podsumowując: rynek USA jest docelowo, w średnim terminie, skazany na spadki, jednak w krótkim terminie możliwa jest alternatywa: ostatni wzrost przed spadkami lub rozpoczęcie spadków. W celu określenia, w którym miejscu jesteśmy, trzeba obserwować poziomy wsparcia/oporu wyznaczane przez analizę techniczną.Początek tygodnia był następstwem zamieszania powstałego na skutek danych o inflacji w lipcu i obaw o podwyżkę stóp procentowych oraz o projekt budżetu, który zapewne zostanie mocno zmieniony. W sposób zupełnie niespodziewany rynek zmienił się w środę, kiedy pojawiło się duże kupno na paru spółkach (szczególnie na KGHM i TP SA). Dalszy ciąg tego ?wzrostu? pozwala zaakceptować teorię o tym, że ktoś zamykał krótkie pozycje na GDR?ach. Tak sugeruje p. M.Sadlej z CDM PKO SA w sobotnim PARKIECIE i myślę, że może mieć rację. Zresztą do teorii p. M. Sadleja (nota bene to ulubiony mój felietonista gospodarczy ? chociaż dyrektor -:) jeszcze wrócę. Wzrost następujący po środowej niespodziance był jednak bardziej niż niemrawy, a kulminacją była sesja piątkowa z żałosnym obrotem, sugerującym klasyczną, książkową pułapkę.Obawy o inflację zmniejszyły nieco dane o niższych cenach żywności w pierwszej połowie sierpnia. Niestety, uważam, że spora część analityków widzi tylko to, co chce widzieć, albo nie potrafi patrzeć szerzej. Te dane są praktycznie bez znaczenia. Po pierwsze, staniały tylko owoce i warzywa ? najbardziej zmienna część żywności. Po drugie, wegetacja w tym roku przesunięta jest o miesiąc i w początku sierpnia był szczyt podaży warzyw i owoców. Po trzecie, wchodzi 3-proc. VAT w rolnictwie. Po czwarte, dalej trwa ?dołek świński? i będzie drożało mięso. Po piąte, w sierpniu drożała ropa naftowa. Po szóste, we wrześniu zwiększą się obciążenia na paliwach (akcyza). Można by było poszukać jeszcze kilku przyczyn, dla których inflacja może się nie zmniejszyć. Wg mnie na znaczący spadek nie ma szans. Ciekawe, że wszyscy ci, którzy głoszą tezę o tym, że lipiec był ostatnim miesiącem z tak dużą inflacją, a dalej będzie już znakomicie, nie popierają jej żadnymi szczególnymi faktami. A może spróbowaliby się rozprawić chociaż z powyższymi sześcioma ?po...??Fakt, minister Bauc chce zmniejszyć cła na żywność, i to mogłoby pomóc zmniejszyć inflację (chociaż co z deficytem handlowym?). Jeśli chodzi o decyzję RPP, której oczekujemy 30.08, to chyba nie będę wbijał gwoździa do tej trumny. Tyle już powiedziano, tak nakrzyczano na RPP, prawie jej nawymyślano, że swoich kilku groszy nie będę wtrącał. Moje stanowisko jest znane: podwyżka jest niecelowa.Skupmy się jednak na posiedzeniu RPP w kontekście rynku akcji. Otóż podejrzewam, że ono po prostu nic nie zmieni. Tzn. może nie ? zmieniłoby przy dużej podwyżce (200-300 pkt.), ale tego RPP nie odważy się po prostu zrobić choćby chciała ? sprzeciw jest za duży. Pozostaje brak podwyżki lub niewielka: do 100 pkt. Obie sytuacje rynek do 30.08 będzie miał już zdyskontowane w cenach. Możliwa więc jest tylko jednosesyjna reakcja i to wszystko.O wiele ważniejszy jest deficyt obrotów bieżących, który ma zostać podany w poniedziałek 4.09. I tu może być o wiele gorzej. Niezbyt dobra dynamika produkcji przemysłowej, rosnący złoty, rosnące ceny ropy, import zbóż, gorsza koniunktura w Niemczech każą spodziewać się niezbyt dobrych lub złych danych. Jedynym plusem było to, ze znacznie spadła sprzedaż aut. Tu może więc być nieciekawie, co każe poczekać z angażowaniem jakiejkolwiek poważniejszej gotówki.Zresztą RPP obradując, zapewne będzie te dane już znała. Problem w tym, że decyzja RPP nie jest w stanie już niczego zmienić. Tylko decyzje rządowe mogłyby coś zrobić, a rząd jest słaby, mniejszościowy i stojący w obliczu wyborów.We wrześniu zacznie się znowu batalia o budżet. Założenia będą znacznie zmienione i ktoś będzie musiał za to zapłacić. Kto przed wyborami (parlamentarne niedługo) się na to zgodzi?Tutaj chciałbym wrócić do artykułu p. M.Sadleja w PARKIECIE. Ja też mam umysł ścisły i też przedkładam logikę nad intuicję. Niestety, w życiu giełdowym to drugie jest często dużo ważniejsze. Jednak jeśli założyć, choćby niesłusznie, prymat logiki, to można dojść do wniosku, że są dwie logiki: optymistyczna i pesymistyczna -:). Tak zazwyczaj bywa w życiu gospodarczym, że posługując się tymi samymi danymi można w logiczny sposób dojść do różnych wniosków.U podstawy wniosku o wzroście cen akcji leży u p. Sadleja to, że krajowi i zagraniczni spekulanci są wyprzedani, a wszyscy specjaliści mówią., że rynek będzie spadał (zazwyczaj wtedy jest rzeczywiście na odwrót). Co do zagranicznych spekulantów, zgoda. Jeśli zaś chodzi o krajowych... Drobni krajowi powoli sie ?podładowują? akcjami wg zasady: a może te ?wzrościki? to krok do czegoś większego? Tak więc mają oni trochę akcji. Mają również ci, którzy nie zdążyli opuścić pokładu i tylko marzą, żeby ceny zbliżyły się do ich cen zakupu. Akcje więc się znajdą ? zawsze się znajdują. Pytanie postawiłbym inne: czy znajdą się chętne pieniądze do stworzenia popytu? Może to się zmieni, ale ostatnie sesje pokazały, że o taki kapitał bardzo trudno. Jeśli tak, to rynek mógłby się osuwać z braku popytu bez dramatycznych spadków bądź pozostawać w uśpieniu w horyzoncie, a w przypadku pierwszego lepszego zagrożenia mógłby się zawalić.Problem w tym, że fundamenty gospodarczo-polityczne naszego kraju są niesłychanie słabe. Nie ma tu już miejsca na zastanawianie się, co zrobią spekulanci obkupieni w złotówki, jeśli RPP stóp nie podwyższy, a deficyt obrotów będzie bardzo zły. Czy nie będzie to początek czegoś większego?Reasumując: nie jestem optymistą ? nie widzę powodów. Jeśli rynek wejdzie w hossę (ale nie mówmy o wzroście o kilka procent), to będę bardzo zaskoczony.Analiza techniczna pokazuje, że jesteśmy na rozdrożu. Bardzo niskie obroty przy podejściu do dawnego wsparcia na WIG, a obecnie oporu na 18 400 pkt. każą zachować wyjątkową ostrożność. Oczywiście, że przebicie poziomu 18 400 na dużym obrocie i przy przewadze popytu byłoby sygnałem powrotu do kanału 18 400?20 200 i sygnałem kupna. W obecnej sytuacji należy po prostu poczekać co indeks zrobi zakładając, że przy tym poziomie obrotów powinien się odbić w dół.Teraz sektor TMT. W Agorze nic się nie zmieniło. Ciągle wsparciem jest 105 zł, a oporem linia trendu spadkowego obecnie na wysokości 116,0 zł. Przekroczenie tych wartości to sygnały sprzedaży/kupna. ComputerLand oscyluje wokól poziomu 110 zł, tworząc powoli krótkoterminowy trend spadkowy. Górne ograniczenie to 115 zł, a dolne 95 zł. Sygnałem sprzedaży byłoby kolejne, ale kilkuprocentowe, wybicie w dół z 110 zł. Kupno to przekroczenie 115 zł. Elektrim pokazał, że wsparcie należało lokować na poziomie 45 zł, gdzie dochodziły dolne cienie świeczek. W dalszym ciągu trend horyzontalny: 45?55 zł. Dopiero przebicie tych poziomów, to odpowiedni sygnał zajęcia pozycji. Optimus oscyluje wokół poziomu 165 zł i wszedł teraz w stosunkowo wąski (jak dla tej spółki) kanał 150?180 zł. Obecny ruch można określić jako powrót w kierunku przebitego wsparcia na 180 zł. Prokom, to obecnie najmocniejsza spółka z branży ? zapewne sprzedaż akcji spółki zależnej za kilkanaście milionów dolarów umacnia przekonanie, że ma mocny standing finansowy. Nie wykonał do końca formacji RGR i powrócił nad jej szyję. Najbliższy opór to 225 zł, a potem 240 zł. Softbank zaś wygląda najsłabiej z grupy TMT. Są ku temu podstawy. Tej spółce (jeszcze niedawno mojej ulubionej) wyraźnie nic nie wychodzi w ostatnim czasie. Obecny ruch można zakwalifikować jako powrót to przebitego wsparcia na 80 zł. Dopiero wyraźne przebicie tego poziomu mogłoby zmienić coś w złym obrazie technicznym. TP SA też robi korektę spadków. Tutaj ograniczeniem jest linia trendu spadkowego na 27 zł. Widmo akcji pracowniczych przybliża się i nie może dobrze wpływać na kurs spółki w średnim terminie.Podsumowując muszę stwierdzić, że daleko mi do optymizmu. Jeśli w obrazie rynku miałoby się coś zmienić, to musiałaby być podjęta rozsądna (z mojego punktu widzenia) decyzja RPP, musiałby być dobry deficyt obrotów bieżących i dobra sytuacja na rynkach światowych. Czy nie za dużo cudów na raz?
Piotr Kuczyńskiwww.analizy.pl