11.10.Warszawa (PAP) - Analitycy giełdowi uważają, że środowa przecena akcji znacznie pogorszyła sytuację na GPW i spodziewają się dalszych spadków WIG-u do 14.500 pkt. Na najbliższych sesjach możliwy jest jednak kilkuprocentowy wzrost korekcyjny. "Z punktu widzenia analizy technicznej, dna i końca spadków na GPW na razie nie widać" - powiedział PAP Marcin Lachowski z BM BGŻ SA. Według niego, najbliższym ważnym punktem wsparcia, przy którym mogłoby nastąpić odwrócenie trendu, jest poziom indeksu z minimum osiągniętego w październiku zeszłego roku, czyli 14.500 pkt. "Przy tym poziomie indeksu spadki mogą zostać powstrzymane" - powiedział Lachowski. Zwraca on jednak uwagę, że dynamika spadków jest zbyt duża, by można dokładnie oszacować poziom, do którego indeks może spaść. Jego zdaniem, po tak dużym spadku jak podczas środowej sesji, na najbliższych sesjach może nastąpić kilkuprocentowe odbicie, ale nie będzie ono końcem bessy. Kilkuprocentowego wzrostu indeksu WIG, a potem dalszych spadków spodziewa się również Marek Pokrywka z DM BOŚ SA. "Istnieje szansa na pojawienie się na warszawskiej giełdzie korekty wzrostowej, ale w średniookresowej perspektywie czekają nas niestety dalsze spadki" - uważa Pokrywka. Negatywnie sytuację na GPW ocenia również Marcin Materna z DM BIG BG. Analizując fundamentalnie warszawski parkiet jest on zdania, że pomimo atrakcyjnego poziomu cen większości akcji, trend nie ulega odwróceniu, a spadki się pogłębiają, co znacząco pogarsza sytuację i nastroje na GPW. "Akcje są tanie już od kilku tygodni, a jednak nie widać oznak poprawy sytuacji, co ją znacznie pogarsza. Trudno wyrokować, kiedy trend spadkowy może ulec odwróceniu" - powiedział Materna. Nie chciał jednak prognozować poziomu wsparcia dla WIG-u. "Ogólnie uważam, że jesteśmy w ostatnim etapie fazy spadkowej" - powiedział Materna. Na dużą zależność warszawskiej giełdy od rynku amerykańskiego zwraca uwagę Tomasz Dumała z BM BGŻ SA. W jego ocenie, sytuacja na warszawskiej giełdzie jest w znacznej mierze uzależniona od zachowania inwestorów na giełdach amerykańskich. "Jeżeli przecena w USA będzie trwała nadal, to i u nas nie widać końca bessy" - powiedział Dumała. Uważa on, że jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić - kiedy skończy się bessa. "Najpierw muszą pojawić się sygnały uspokojenia na rynkach światowych" - dodał Dumała. Zdaniem Materny, środowy spadek to efekt sytuacji na giełdach zachodnich i puszczające nerwy polskich inwestorów, którzy kupili akcje kilka sesji temu, spodziewając się wzrostów i teraz zamykają pozycje. Materna zwraca uwagę, że niedługo inwestorzy zaczną kupować akcje, spodziewając się "efektu stycznia", co może powstrzymać spadki. Zdaniem Lachowskiego, aby można się spodziewać zakończenia fali spadków musi ulec osłabieniu ich dynamika, która obecnie jest zbyt wysoka. "Przy tak znacznej przecenie, jak na środowej sesji, czyli o ponad 3 proc., trudno jest przewidzieć moment odwrócenia trendu" - powiedział Lachowicz. Jego zdaniem, obecnie brak jest sygnałów zapowiadających koniec bessy. "Żeby się one pojawiły, musi najpierw nastąpić kilkuprocentowy wzrost, a później powolne spadki, kontynuacja trendu spadkowego, ale z mniejszą dynamiką" - powiedział Lachowicz. Uważa on, że osłabnięcie dynamiki spadków na ostatnich sesjach mogło oznaczać zbliżające się odwrócenie trendu, jednak środowa sesja przekreśliła taki scenariusz. Dumała zwraca uwagę, że przyczyną spadków może być również przecena spółek nowej ekonomii. Inwestorzy, natomiast, widząc przecenę sektora komputerowego, wyprzedają również akcje innych spółek. "Inwestorzy uznali, że spółki nowej ekonomii nie powinny być wyceniane znacznie powyżej wyceny spółek starej ekonomii i sprowadzają je do poziomu realnej wyceny" - powiedział Dumała. Podobnego zdania jest Materna. Uważa on, że mimo iż ceny większości akcji są już atrakcyjne, istnieje jednak możliwość dalszej podaży ze strony właścicieli spółek informatycznych, którzy mają jeszcze możliwość zrealizowania zysku, jeżeli zakupili akcje w zeszłym roku. Opinie o pogłębianiu trendu spadkowego potwierdzają środowe wyniki notowań ciągłych. Na zamknięciu WIG 20 stracił dalsze 1,5 proc. Przy powszechnej na rynku opinii o możliwości kontynuowania trendu spadkowego i pesymistycznych nastrojach inwestorów, na inny rozwój sytuacji zwrócił dwa dni temu Marcin Sadlej z CDM Pekao. Jego zdaniem, w obecnej sytuacji duże znaczenie ma obserwacja nastrojów panujących na rynku. Wybijający się z większości wypowiedzi pesymizm świadczy - uważa Sadlej - o coraz powszechniejszych nastrojach negatywnych. Panujący na rynku pesymizm jest - jego zdaniem - warunkiem wystarczającym, by mogło zadziałać prawo rynków finansowych mówiące, że większość zawsze się myli, a wzrosty cen następują, gdy ogarnięci pesymizmem inwestorzy, już w nie nie wierzą.(PAP)