Udana obrona przez Nasdaq poziomu 3000 punktów ? to i u nas od razu lepiej... Od dość dawna mam takie wrażenie, że na naszym rynku dzień sesyjny składa się z trzech faz, a każda z nich ? chociaż każda w inny sposób ? związana jest właśnie z tamtym indeksem: pierwsza, czyli tzw. fixing, to powielenie tego, jak poprzedniego dnia ?Tam się zamknęło?, po niej mamy fazę drugą, czyli część notowań ciągłych, trwającą aż do godz. 15.30, która wydaje się polegać na przewidywaniu (mało aktywnym), jak ? nadal ?Tam?! ? będzie dzisiaj, i wreszcie trzecia ? to ostatnie pół godziny zwiększonej (z reguły) aktywności, bo przynajmniej widać to, jak się ?Tam? zaczęło... Wydarzenia tutejsze, jakieś wyniki (zarówno gospodarki, jak i nawet poszczególnych spółek) ? i owszem, są, ale specjalnie nie przeszkadzają w powyższym ?cyklu dnia giełdowego?, prawda? Czy jedyny sposób, by go zmienić, to przesunięcie notowań w Warszawie na ?tryb wieczorowy??Mojego wrażenia, że to wszystko zależy tylko od sytuacji ?Tam?, chyba nie podziela resort finansów, skoro postanowił zachęcić spółki niepubliczne do wchodzenia na rynek ? na ten sam, na którym wkrótce minie rok braku stosowania (!) krótkiej sprzedaży, i to chyba tylko z powodów podatkowych, czyli spraw będących w gestii tego samego resortu. Zaś w ostatnich czasach akurat ta strategia wielu mogła nie tylko uratować, ale nawet i uradować ? gdyby była w praktyce możliwa. A w kwestii podatku od buy backu ? ciekawe, czy ci, których zdaniem w tym przypadku płacić nie trzeba, uznają stanowisko resortu za wyrok, czy po wyrok pójdą do jego jedynego prawowitego dawcy ? do sądu?...