Rynek wciąż w fazie rozwoju
Europejscy brokerzy działający on-line lepiej radzą sobie w warunkach niekorzystnej koniunktury panującej na giełdach niż ich amerykańscy odpowiednicy. W przeciwieństwie do firm zza Atlantyku nie byli zmuszeni do redukcji zatrudnienia w minionym roku, lecz wręcz przeciwnie, było ich nawet stać na prowadzenie dalszej ekspansji na europejskich rynkach akcji. Ponadto firmy z naszego kontynentu nie doświadczyły wyraźnego spadku liczby zleceń składanych przez internetowych inwestorów.Eksperci podkreślają jednak, że przewaga europejskich domów maklerskich wiąże się z faktem, że na Starym Kontynencie wciąż tego rodzaju usługi nie są w odpowiednim stopniu rozwinięte. ? Trudno czynić sprawiedliwe porównania w tej kwestii między USA, gdzie rynek jest już dojrzały, a Europą, gdzie w takich krajach, jak Wielka Brytania, Francja czy Hiszpania handel papierami wartościowymi on-line dopiero zdobywa sobie popularność ? mówi Flet Fabrice, dyrektor zarządzający największego francuskiego internetowego biura maklerskiego e-Cortal. ? Wciąż poszukujemy nowych pracowników, ponieważ liczba naszych klientów i skala usług się poszerzają ? podkreśla z kolei Mathias Hajek, rzecznik prasowy największego europejskiego internetowego biura maklerskiego ? niemieckiego ComDirect. W ubiegłym roku podwojono liczbę pracowników tej instytucji, która sięga teraz 1600 osób. Ogółem, pod względem handlu akcjami on-line, rynek niemiecki jest zdecydowanie najlepiej rozwinięty w Europie, co nie oznacza jednak, że dorównuje rynkowi w USA.Pierwszym z europejskich biur działających on-line, które opublikowało wyniki za czwarty kwartał 2000 r., zostało niemieckie ConSors Discount Brokerage. W ciągu ostatnich trzech miesięcy ub.r. mogło ono pochwalić się pozyskaniem 26 tys. nowych klientów (łącznie ma ich już 526 tys.). Liczba składanych zleceń sięgnęła w tym okresie 3 mln, wobec 2,9 mln w poprzednim kwartale. ? Wprawdzie spadło tempo wzrostu liczby nowych klientów, jednak wciąż idziemy do przodu. Poza Niemcami, działamy już w Szwajcarii, Francji i Hiszpanii. Za kilka tygodni pojawimy się we Włoszech, a później kolej na rynek brytyjski ? mówi Stephanie Schleidt, rzecznik niemieckiego biura. Według analityka UBS Warburg Simone?a Glassa, wiele wskazuje, że wzrostem liczby składanych zleceń w ostatnim kwartale 2000 r. będą mogły pochwalić się też dwaj inni czołowi niemieccy brokerzy on-line ? ComDirect i Direkt Anlage Bank.Nieco gorzej sytuacja może wyglądać we Francji. Jak twierdzi Flet Fabrice, zlecenia w e-Cortal zmniejszyły się w tym okresie o ok.10%, a w porównaniu z pierwszym kwartałem 2000 r. ich liczba jest mniejsza o ok. 45%. Jednak czwarty kwartał 2000 r. był najlepszy dla spółki pod względem liczby nowych klientów. ? Z naszych usług zdecydowało się skorzystać kolejnych 22 tys. inwestorów. Łącznie mamy już 600 tys. zarejestrowanych klientów ? podkreśla Flet Fabrice.Z kolei na rynku brytyjskim, gdzie brakuje lokalnego gracza mającego silną pozycję w tej branży i dominują filie amerykańskich biur internetowych, liczba zleceń on-line utrzymywała się na dotychczasowym poziomie. ? Nasze dane za ostatnie trzy miesiące 2000 r. będą bardzo podobne do tych z trzeciego kwartału ? tłumaczy Jane Drew, rzecznik europejskiego oddziału Charles Schwab.
Ł.K.?The Wall Street Journal?