Czy jednak rzeczywiście możliwość obniżenia kosztów pieniądza może stać się impulsem, który na dłużej tchnie optymizmem w serca inwestorów? Wczoraj już można było w to trochę wątpić. Pierwsza część sesji w USA upływała pod znakiem zniżki. S&P 500 tracił 0,3 proc. Dzień wcześniej wzrósł jednak aż o 1,7 proc. Tym samym zbliżył się do szczytu z lutego tego roku na około 30 pkt. Oznacza to, że odrobił już ponad dwie trzecie strat, poniesionych na przełomie lutego i marca.
O ile S&P 500 do lutowej górki brakuje trochę ponad 2 proc., o tyle indeksowi akcji z rynków wschodzących około 2,8 proc. Na tym tle nasza giełda prezentuje się bardzo dobrze. To głównie zasługa małych i średnich spółek, wpływających na poziom indeksu WIG. Natomiast WIG20 wciąż jeszcze dzieli od rekordu z początku lutego 2,3 proc.
Sytuacja na naszym parkiecie przypomina więc coraz bardziej to, co działo się przez większą część lutego. Korzystna atmosfera na światowych parkietach powoduje, że zarządzający funduszami inwestycyjnymi chętniej wydają napływające pieniądze. Tylko w lutym podmioty akcyjne pozyskały 0,9 mld złotych świeżej gotówki. Do funduszy zrównoważonych i aktywnej alokacji trafiło 1,5 mld zł. Ze względu na dobrą koniunkturę gospodarczą największym uznaniem w oczach zarządzających cieszą się mniejsze przedsiębiorstwa. One bardziej korzystają z boomu w gospodarce. W efekcie wskaźnik mWIG40 jest już 4 proc. ponad lutowym rekordem, a sWIG80 aż 7,3 proc. Wraz z odrobieniem przez nasz rynek strat z przełomu lutego i marca aktualne staje się pytanie o dalsze perspektywy. Czy sygnały słabości, jakie pojawiły się kilka tygodni temu, ostatecznie przestały być aktualne, czy na giełdę na dobre wróciła hossa i można spodziewać się trwałego ruchu w górę?
Diagnoza zmian
Kluczem do odpowiedzi na te pytania jest diagnoza zmian, jakie zaszły wokół rynku od załamania z końca lutego. Czy czynniki, które wtedy zepchnęły indeksy mocno w dół, przestały oddziaływać? Główne obawy wiążą się z wycenami naszych spółek. Publikacja wyników za IV kwartał w niewielkim stopniu wpłynęła na zwiększenie ich atrakcyjności. Wskaźnik cena/zysk dla firm z mWIG40 zbliżył się do 24, dla sWIG80 przekracza 35. Przez ostatnie tygodnie zwiększyła się też pewność, że w niedługim czasie wzrosną stopy procentowe w naszym kraju. Ich podwyżki mogą się okazać większe od spodziewanych pod koniec 2006 r., kiedy mówiono o testowym zaostrzeniu polityki pieniężnej o skali 25-50 pkt. bazowych. Dla giełdy w krótkim terminie sprawa będzie miała znaczenie głównie przez pryzmat koniunktury na rynku obligacji. Jeśli na świecie utrzyma się optymizm dotyczący gospodarki USA i ceny papierów skarbowych będą spadać, to i nasze obligacje ucierpią. Tym samym atrakcyjność wycen akcji względem obligacji stanie się jeszcze mniejsza niż obecnie, czyli znów obniży się premia za ryzyko inwestycji na giełdzie. Nie wydaje się przy tym, by środowy komunikat Fed ostatecznie rozwiewał wątpliwości co do kondycji gospodarki USA. Wczorajszy odczyt wskaźników wyprzedzających koniunktury, który przyniósł największy spadek od roku, potwierdził utrzymujące się trudności.
Spadająca gwiazda ostrzega