Niespełna tydzień minął od prezentacji nowego projektu ustawy o finansach publicznych, a pomysły wicepremier Zyty Gilowskiej już wywołują sprzeciw - i to w środowisku bliskim rządzącemu PiS. Chodzi o NSZZ "Solidarność". Jak doniosła poniedziałkowa "Gazeta Pomorska", Międzyzakładowa Komisja Koordynacyjna związków działających w urzędach wojewódzkich sprzeciwia się likwidacji zakładów budżetowych. Według MKK, rezygnacja z podmiotów, które zatrudniają kierowców, sprzątaczki czy portierów, wcale nie musi się państwu opłacać. "Solidarność" twierdzi, że sugerowane przez Ministerstwo Finansów zastępowanie zakładów firmami zewnętrznymi nie przyniesie spodziewanych oszczędności, co więcej - może jeszcze zwiększyć koszty.
MF twierdzi, że zakłady budżetowe i gospodarstwa pomocnicze, a więc jednostki nieposiadające osobowości prawnej, tworzone na mocy decyzji ministrów, kierowników urzędów centralnych lub organy stanowiące samorządu, to archaiczna forma. Resort ocenia, że likwidacja takich podmiotów ograniczy niegospodarność w sektorze finansów publicznych. W ich miejsce MF proponuje powołanie agencji wykonawczych (działających na wzór spółek, z własnym statutem i osobowością prawną) bądź zlecanie zadań na zewnątrz.
"Solidarność" argumentuje, że zakłady budżetowe przeszły w ostatnich latach restrukturyzację i redukcję zatrudnienia i działają efektywnie. Związek obawia się dalszych zwolnień na skutek reformy. MKK zapowiada raport opisujący obecną kondycję zakładów utworzonych przez wojewodów.
Duże kontrowersje budzi także termin wejścia w życie poszczególnych elementów reformy. MF wciąż nie opublikowało projektu tzw. ustawy wprowadzającej, który zawierać ma okresy przejściowe i zmiany w przepisach obowiązujących. Przedstawiciele resortu twierdzą, że dokument gotowy będzie w przyszły wtorek.
Agencja ratingowa Moody?s zapowiedziała tymczasem, że możliwe jest podwyższenie ratingu Polski (od dłuższego czasu ocena zadłużenia zagranicznego naszego kraju to A2 z perspektywą stabilną).