Pierwsza poświąteczna sesja na Londyńskiej Giełdzie Metali przyniosła rekordy cen niklu i ołowiu oraz zwyżkę ceny miedzi do poziomu najwyższego od siedmiu miesięcy. Nikt nie ma wątpliwości co do tego, że przyczyną tych wzrostów jest popyt chińskiej gospodarki.

Cena niklu przekroczyła wczoraj po raz pierwszy poziom 50 tys. USD za tonę, a ołów zdrożał o 2,8 proc., do 2045 USD za tonę. Tak dużo nigdy jeszcze nie kosztował. Cena niklu w ciągu minionych pięciu lat wzrosła 10-ciokrotnie, a miedzi pięciokrotnie. Aluminium było wczoraj najdroższe od pół roku. W przypadku tego metalu na wzrost cen na światowym rynku mają wpływ nie tylko informacje o chińskim popycie, ale także o tamtejszej podaży, gdyż jest to największy na świecie producent tego metalu. Tymczasem eksport z Chin w I kwartale był o 51 proc. mniejszy niż w analogicznym okresie przed rokiem. To skutek podniesienia z 5 do 15 proc. stawki podatku od eksportu surowego aluminium i zmniejszenia z 13 do 11 proc. ulg podatkowych od eksportu niektórych wyrobów z tego metalu. Chiny chcą też przyspieszyć zamykanie przestarzałych hut i wstrzymywać budowę tych zakładów, które naruszają przepisy inwestycyjne i o ochronie środowiska.

Wczoraj po południu za tonę aluminium w kontraktach trzymiesięcznych płacono na Londyńskiej Giełdzie Metali 2896 USD, o 56 USD, czyli o 1,9 proc. więcej niż na czwartkowym zamknięciu. W ciągu dnia cena ta osiągnęła nawet poziom 2932 USD. W miniony wtorek na zamknięciu sesji aluminium kosztowało w Londynie 2845 USD za tonę.