Huta Metali Nieżelaznych Szopienice wpędziła swojego właściciela, Hutmen (ma 61,8 proc. akcji), w nie lada kłopoty. Na początku roku firma zawarła kontrakty terminowe na sprzedaż miedzi i cynku, zakładając, że metale do lipca będą taniały. Stało się całkowicie odwrotnie. Strata wynosi już 44 mln zł, gdy tymczasem grupa kapitałowa Hutmenu zarobiła w zeszłym roku na czysto 37,9 mln zł.
W ostatni piątek rada nadzorcza Szopienic zawiesiła prezesa Zbigniewa Przebindowskiego oraz powołała specjalną komisję, która ma zbadać tę sprawę. Wiadomo już, że transakcje zostały zawarte wbrew procedurom. Ale nikt nie precyzuje, jakie zasady złamano.
Radę nadzorczą Szopienic i zarząd Hutmenu najbardziej szokuje jednak fakt, że kłopoty spółki były długo utrzymywane w tajemnicy i wyszły na jaw dopiero w ubiegłym tygodniu. Komisja ustali, czy wpadka była jednorazowym wydarzeniem, czy też może w przeszłości również zawierano transakcje, naginając procedury, "za plecami" rady nadzorczej i właścicieli. Oprócz Hutmenu 32 proc. Szopienic kontroluje Skarb Państwa.
- Zrobimy wszystko, żeby zminimalizować skutki złych decyzji podjętych przez Hutę Szopienice - zapewnia Andrzej Libold, prezes Hutmenu. Jego zdaniem, nie ma zagrożenia dla planów zwiększenia w tym roku sprzedaży.
Kurs Hutmenu spadł o 11,6 proc., do 27 zł, przy gigantycznych obrotach. Właściciela zmieniło 5,3 proc. kapitału.