Lubomir Datsov, wiceminister finansów Bułgarii, ogłosił, że prawo pracy zostanie zmienione i lokalne firmy będą mogły zatrudniać obcokrajowców. Imigranci będą mogli być zatrudniani w budownictwie, turystyce i w stoczniach.
- Sytuacja na rynku pracy to poważny problem, który musi być rozwiązany w ciągu kilku najbliższych lat - twierdzi Datsov. Ma on nadzieję, że import siły roboczej pozwoli Bułgarii wypełnić lukę, która powstała po tym, jak jej obywatele zaczęli wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu lepszych warunków zatrudnienia. W kraju zapotrzebowanie na pracowników jest tymczasem duże, bo rynek usług budowlanych wzrósł w ubiegłym roku o 30 proc., a turystycznych o 10 proc.
Lokalna federacja pracodawców twierdzi, że przedsiębiorstwa budowlane nie mogą obecnie znaleźć chętnych aż na 20 proc. stworzonych przez siebie stanowisk.
Datsov spodziewa się, że po wprowadzeniu reformy wydajność pracowników będzie rosła szybciej niż ich płace. - To pozwoli uniknąć inflacji - mówi.
Bezrobocie, które w 2002 roku wynosiło 18 proc., już spadło o połowę. Ministerstwo pracy szacuje, że w br. z kraju wyjedzie 20 tys. osób, które będą się starać o etaty w innych państwach Unii.