Ceny kontraktów terminowych na ropę naftową po jednodniowym wzroście we wtorek wczoraj ponownie spadły. Kierunek zniżkowy szczególnie uwidocznił się po opublikowaniu przez amerykański rząd raportu o większym niż spodziewano się wzroście zapasów ropy i benzyny. Rezerwy surowej ropy skoczyły o 5,51 mln baryłek do 341,2 mln baryłek w tygodniu zakończonym w miniony piątek - poinformował wczoraj Departament Energetyki. Analitycy ankietowani przez agencję Bloomberga spodziewali się wzrostu tych zapasów średnio o 875 tys. baryłek.
Rezerwy benzyny wzrosły o 372 tys. baryłek do 193,5 mln baryłek. Analitycy prognozowali wzrost o 150 tys. baryłek. Co ważne, był to pierwszy wzrost zapasów benzyny od 13 tygodni. Świadczy to o tym, że amerykańskie rafinerie zakończyły już sezon remontów i przestawiania instalacji na produkcję benzyny z produkcji oleju opałowego. Natomiast nie zaczął się jeszcze sezon urlopowy w Stanach Zjednoczonych, na który przypada największe w ciągu roku zużycie benzyny.
Do wtorku ropa taniała przez sześć kolejnych sesji i w tym okresie jej cena spadła w Londynie prawie o 6 proc. We wtorek zdrożała o 1,7 proc. w wyniku obaw, że ataki nigeryjskich bojówkarzy mogą zakłócić dostawy do USA.
Wczoraj pod koniec notowań za baryłkę ropy Brent z dostawą w czerwcu na londyńskiej giełdzie terminowej ICE płacono 64,98 USD, o 56 centów mniej niż na wtorkowym zamknięciu. Przed tygodniem na zamknięciu sesji baryłka kosztowała 67,00 USD.