Od wczoraj - po debiucie Budvaru Centrum - spółki notowane na warszawskiej giełdzie można już liczyć w setkach. Dotychczas trudno było to robić, co to bowiem za liczenie, które kończy się na dwóch...
Teraz spółek na GPW mamy już równo 300. Czwartą setkę, najprawdopodobniej już jutro, otworzy kolejna - Noble Bank. A jaka firma ją zamknie? Na razie nikt, nawet sam Ludwik Sobolewski nie jest w stanie tego przewidzieć. Prezes naszej giełdy twierdzi jednak, że jest w stanie powiedzieć, kiedy na rynku notowanych będzie 400 firm. Ma to być już w przyszłym roku. Pięćsetka - według jego przewidywań - "pęknie" rok później, czyli wtedy, gdy stołeczny parkiet obchodził będzie swoją "osiemnastkę".
Ostatnie miesiące pokazują, jaka może być wówczas GPW. Notowani będą na niej zarówno giganci, których kapitalizacja przekracza 100 mld zł (patrz BACA), jak i spółki warte kilkanaście milionów złotych (Orzeł lub Simple). Oferty przekraczać będą 10 mld zł (jak w przypadku Immoeastu) lub kilka milionów złotych (choćby Netmedia). Na naszym parkiecie notowane będą firmy mające siedziby w europejskich stolicach - jak CEZ czy MOL - oraz w polskich wsiach na tzw. ścianie wschodniej - jak Śnieżka z Lubziny w województwie podkarpackim. Akcjonariuszami spółek notowanych na GPW będą wielkie amerykańskie fundusze inwestycyjne i bardzo drobni gracze.
Jestem przekonany, że z każdym debiutem ziszczą się marzenia byłego prezesa warszawskiej giełdy Wiesława Rozłuckiego, który dążył do tego, aby na naszym parkiecie znalazło się miejsce dla wszystkich: od gigantów po małe spółeczki.