65 miliardów dolarów wyłoży Gazprom na inwestycje w latach 2009-2010. Pieniądze nie pójdą jednak na przejęcia. Rosyjski koncern zamierza skupić się na eksploatacji złóż oraz budowie nowych gazociągów.

Zmiana priorytetów to w dużej mierze efekt nacisków Kremla, który był zaniepokojony spadającym wydobyciem błękitnego paliwa. W ubiegłym roku produkcja gazu spadła o 1, 3 proc. - po raz pierwszy od pięciu lat. Nie wzrosły też zapasy surowca. Prezes spółki Aleksiej Miller, któremu sprzyjała ciepła zima, uspokajał, że sytuacja jest pod kontrolą. Jednak urzędnicy zaczęli bić na alarm i ostrzegać, że w kraju o gigantycznych złożach gazu może zabraknąć paliwa. - W końcu Gazprom opamiętał się. Najważniejsze to utrzymać termin uruchomienia produkcji na złożu Jamał - twierdzi Denis Borisow, analityk moskiewskiej firmy inwestycyjnej IFK Solid.

Znaczna część środków pójdzie też na budowę szlaków transportowych. Przy czym dwa najważniejsze projekty to Nord Stream, budowany na dnie Morza Bałtyckiego, oraz South Stream, który będzie biegł przez Półwysep Bałkański. Wiadomo już, że prawie o połowę wzrosną koszty budowy gazociągu Bałtyckiego. Budżet tego projektu został wczoraj podwyższony z 5 miliardów do 7,4 miliarda euro.

"Wiedomosti"