Nawet 8 proc. traciły podczas wczorajszej sesji akcje Bomi. Na koniec dnia wyceniono je na 23,4 zł, po spadku o 5 proc. Przecena papierów na rosnącym rynku to reakcja na wyniki sieci delikatesów za I kwartał. Wprawdzie przychody wzrosły o 28 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku i wyniosły 136,9 mln zł, jednak znacząco spadł zysk netto. W I kwartale 2007 roku przekroczył 3,9 mln zł. Tymczasem w trakcie trzech pierwszych miesięcy tego roku sięgnął zaledwie 235 tys. zł. Niepokoić może również informacja, że spółka miała 64 tys. zł straty operacyjnej - wobec 4,5 mln zł zysku przed rokiem.
Straty nowych sklepów
wyższe od oczekiwanych
Z czego wynika taki spadek zysku? Zarząd wskazuje na kilka przyczyn. - Zatrudniliśmy już załogę do dwóch nowych sklepów w Koninie i Sopocie. Jednak ruszą one ze sprzedażą dopiero w maju i czerwcu. Ponadto placówki otwarte w IV kwartale 2007 roku nie są jeszcze rentowne - wymienia Stanisław Okonek, prezes Bomi. Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku, dodaje, że dla sieci, które mają jeszcze relatywnie mało sklepów, każde nowe otwarcia przekładają się na tymczasowe pogorszenie ogólnej rentowności.
Zarząd Bomi wskazuje, że sklepy, które spółka otworzyła w IV kwartale 2008 roku, miały straty o 14 proc. wyższe, niż się spodziewano.