Początek sesji był obiecujący. Bykom sprzyjało wszystko. Notowania w USA w ramach regularnej sesji zakończyły się wzrostem. Wzrost ten został potwierdzony przez zachowanie indeksu w Japonii, a to dało w konsekwencji także plusy na amerykańskich kontraktach indeksowych, na których w czasie naszego wczesnego poranka handlują właśnie inwestorzy strefy azjatyckiej. Złoty ponownie się umacniał, co także powinno na kupujących wpływać pobudzająco. I wpłynęło.
Kontrakty zaczęły sesję od wzrostu cen o prawie 30 pkt. Udało się nawet wyjść nad poziom szczytu z ubiegłego tygodnia. Nie trwało to jednak długo, bo na większą zwyżkę nie starczyło już sił. Tu potrzebne było potwierdzenie z rynku kasowego. To jednak się nie pojawiło. Zamiast plusów na początku sesji, indeks zaczął dzień na poziomie wcześniejszego zamknięcia i szybko zaczął słabnąć. Minusy nie były tym, co było oczekiwane i kontrakty szybko oddawały poranny wzrost. Popyt tracił przewagę.
Około 11.00 ceny kontraktów doszły do okolic zamknięcia z poniedziałku i tu się ponownie skonsolidowały. Zaczęło się wyczekiwanie na dane, jakie miały pojawić się o 14.30. Wyczekiwał także indeks, a około 14.00 doszło nawet do krótkotrwałego spadku WIG20 na nowe minima sesji. Nie zostało to potwierdzone przez zachowanie cen na terminowym.
O 14.30 pojawiły się dane w USA, które okazały się mieszane, ale rynek odebrał je jako lepsze od prognoz. Owszem, dynamika sprzedaży detalicznej okazała się lepsza od oczekiwań. Niemniej, nie można zapominać, że mieliśmy również do czynienia z danymi o szybszym wzroście cen importu i to nie tylko związanego ze wzrostem ceny ropy i jej produktów. Po publikacji ceny rosły, a indeks około godziny 15.00 zaliczył maksimum sesji. Za tą zwyżką nie poszło jednak nic poważniejszego. W efekcie zakończyliśmy sesję w okolicy połowy jej rozpiętości. Nie zmieniły tego dane o zmianie zapasów przedsiębiorstw amerykańskich, jakie pojawiły się o 16.00 (okazały się nieco słabsze od prognoz). Relatywnie lepsze zachowanie cen kontraktów względem zmian indeksu owocuje przekręceniem bazy w strefę wartości dodatnich. Jeszcze w ubiegłym tygodniu była ona bliska -20 pkt. Teraz jest to ponad 10 pkt na plusie. Nadal popyt ma szansę podnieść ceny. Nadal najbliższym wsparciem są okolice 2950 pkt.