Cena ropy naftowej przez większą część wczorajszych notowań w Londynie i na początku sesji w Nowym Jorku była najniższa od tygodnia. Na ICE spadła do 126,04 USD, a na New York Mercantile Exchange nawet do 125,96 USD za baryłkę.
Tym razem na środowe notowania nie wpływały spekulacje dotyczące poziomu zapasów w Stanach Zjednoczonych. W tym tygodniu Departament Energii opublikuje je wyjątkowo dzisiaj, bo w poniedziałek było święto. Na początkowy spadek cen ropy rzutowały natomiast wtorkowe raporty o dalszym spadku sprzedaży domów w Stanach Zjednoczonych, a przede wszystkim o zmniejszeniu się zaufania amerykańskich konsumentów do poziomu najniższego od 1992 roku. W poniedziałek rekordowo wysokie były ceny benzyny na amerykańskich stacjach. Wszystko to spowodowało, że uczestnicy rynku paliwowego doszli do wniosku, iż dalszy wzrost cen ropy nieuchronnie doprowadzi do drastycznego spadku popytu. I dlatego ropa taniała.
Ale nie długo. Po południu ukazała się prognoza banku Morgan Stanley, według której cena baryłki ropy Brent z Morza Północnego "łatwo" może osiągnąć poziom 150 USD. Analitycy tego banku przyznają, że ropa jest już wystarczająco droga, by zmniejszyć popyt, ale wskazują na możliwości zakłócenia dostaw.
Wczoraj pod koniec notowań za baryłkę ropy Brent z dostawą we wrześniu na londyńskiej giełdzie terminowej ICE płacono 129,05 USD, o 74 centy
więcej niż na wtorkowym zamknięciu. Przed tygodniem na zamknięciu sesji baryłka kosztowała