Na czeskim rynku pojawiły kolejne niepotwierdzone informacje dotyczące możliwych zmian w akcjonariacie spółki prowadzącej praską giełdę. Mogą one wskazywać na coraz większe ambicje austriackiego operatora Wiener Boerse.
Dziennik "Hospodarske Noviny" podał wczoraj, że możliwości zakupu udziałów w praskim parkiecie badają przedstawiciele operatora innego parkietu - jednak nie GPW z Warszawy. Podobno rozmowy z kilkoma mniejszościowymi akcjonariuszami już trwają. Jak informowaliśmy wczoraj w "Parkiecie", ostatnio węgierski portal finansowy Portfolio. hu napisał, że niektórzy udziałowcy dostali już ofertę od Austriaków.
- Mam wrażenie, że giełda austriacka i warszawska myślą podobnie o potencjale regionu i o wizji jego wykorzystania. Na razie te dwa myślenia są wobec siebie w praktycznej opozycji - komentuje prezes naszej giełdy, Ludwik Sobolewski. - Determinacja Wiener Borse zmierzającej do objęcia kontrolą innych giełd jest ostatnio wielka. Interpretuję to jako reakcję na umacniającą się pozycję regionalną GPW.
Scenariusz, w którym znaczący pakiet akcji spółki nabywa zagraniczny rywal, nie podoba się prezesowi czeskiej giełdy Petrowi Koblicowi. Zdaje on sobie jednak sprawę, że jest ona łakomym kąskiem dla dużych graczy. W regionie nie ma zbyt wielu okazji do zakupów. Budapeszt i Bukareszt to domena Austriaków, którzy bliscy są też przejęcia giełdy w Lublanie. Na prywatyzację pozostałych parkietów w regionie, poza warszawskim, się nie zanosi. Ponadto Burza Cennych Papirów Praha całkiem nieźle prosperuje - w 2007 r. zwiększyła zysk o 1/3, do 200 mln koron (ok. 28 mln zł). Niedawno 13 proc. akcji giełdy kupiła zarejestrowana w Luksemburgu firma inwestycyjna Tiger Holding Four. Daje jej to trzecią pozycję w akcjonariacie, jednak na razie nie mówi się o zwiększeniu zaangażowania.
ihned.cz, praguemonitor