Ropa naftowa była wczoraj najtańsza od trzech miesięcy - kosztowała w Nowym Jorku już tylko 118 USD za baryłkę. Jej radykalna przecena ma głównie związek ze słabą koniunkturą w gospodarce USA.
Wczoraj cena spadała ponadto dzięki sztormowi tropikalnemu Edouard, który najprawdopodobniej nie zmieni się w huragan i nie uderzy w platformy wiertnicze i rafinerie w obrębie Zatoki Meksykańskiej.
Spadek cen od rekordu z 11 lipca (147,3 USD) wynosi już prawie 30 USD za baryłkę. Analitycy nie nastawiają się na odrabianie strat. Wskazują, że notowania znalazły się poniżej progu 120 USD, od którego w kwietniu zaczęły się ostre zakupy, co teraz może podziałać jako katalizator dalszych spadków.
Specjaliści podkreślają też, że chociaż jeszcze nie tak dawno podaż nie nadążała za popytem, to teraz sytuacja jest inna. - Rynek jest odpowiednio zaopatrzony, po tym jak popyt na ropę i jej pochodne w rozwiniętych gospodarkach spadł ze względu na jej wysokie ceny - ocenił analityk Jason Gammel z Macquarie Bank. Za oceanem poziom zapasów benzyny w rafineriach przewyższa obecnie o 3 proc. średnią z ostatnich pięciu lat.
Z uwagi na spodziewany spadek koniunktury w amerykańskiej i ogólnoświatowej gospodarce taniały ostatnio także inne surowce - między innymi złoto, platyna czy zboża.