Już 4,4 proc. wyniosła w lipcu stopa inflacji w Wielkiej Brytanii, ponaddwukrotnie przekraczając poziom akceptowalny przez Bank Anglii. Druga zła wiadomość dla brytyjskiej gospodarki to pogłębienie się spadków cen nieruchomości.
Inflacja w skali roku okazała się wyraźnie wyższa od notowanych w czerwcu 3,8 proc. oraz wyższa od oczekiwań ekonomistów, którzy liczyli na 4,2 proc. Przekroczyła zarówno poziom 2 proc., uznawany za docelowy przez bank centralny, oraz poziom 3 proc., najwyższy dopuszczalny przez rząd. Przyczyną inflacji, jak praktycznie wszędzie na świecie, stały się na Wyspach wysokie ceny paliw oraz żywności. Teraz dochodzą do tego tzw. efekty drugiej rundy, czyli podwyżki cen innych towarów.
- Jest ryzyko, że inflacja przekroczy 5 proc. - uważa James Knightley, ekonomista z ING Financial Markets w Londynie.
Zdaniem ekspertów, takie przyspieszenie inflacji mogłoby skłonić Bank Anglii do podniesienia stóp procentowych, wynoszących teraz 5 proc. Mogłoby, gdyby nie zła sytuacja w gospodarce, której podwyżka stóp zaszkodziłaby jeszcze bardziej.
Przy wyższych stopach ucierpiałyby także osoby spłacające kredyty hipoteczne, a te już i tak mają dość zmartwień. Jak pokazał najnowszy raport Królewskiego Instytutu Rzeczoznawców Majątkowych (RICS), ceny domów spadły w ostatnim miesiącu we wszystkich jedenastu wyróżnianych regionach Wielkiej Brytanii. Liczba rzeczoznawców, którzy zgłaszali spadki cen domów, przekroczyła liczbę raportujących wzrost aż o 83,9 pkt proc. W kwietniu odsetek ten wynosił 94,7 pkt proc. i był najwyższy od 1978 r.