Podczas gdy banki w USA musiały dokonywać ogromnych odpisów i goniły w poszukiwaniu kapitału, banki hiszpańskie miały się bardzo dobrze. Analitycy tłumaczyli to tym, że system regulacji zmusił je do zgromadzenia wysokich rezerw, gdy czasy były dobre. Ale teraz, gdy kryzys na krajowym rynku nieruchomości zbiera żniwo wśród firm budowlanych i w całej gospodarce, także perspektywy banków stały się słabsze. Złych sygnałów przybywa - o stratach w Hiszpanii informował brytyjski Barclays, a agencja Moody?s obniżyła ratingi pięciu hiszpańskim bankom oszczędnościowym. - Ryzyko twardego lądowania wzrosło - twierdzi Maria Cabanyes z Moody?s. Analitycy uważają za przełomowe lipcowe bankructwo firmy deweloperskiej Martinsa-Fadesa, które za jednym zamachem może zwiększyć poziom złych długów banków o 5,2 mld euro, czyli o 20 proc. Kolejne bankructwa firm z rynku nieruchomości tylko pogorszą sytuację.