Czy to już koniec podwyżek stóp?

Przewidywania dotyczące dalszych decyzji RPP uległy w ostatnim okresie wyraźnemu spolaryzowaniu. Większość analityków nadal uważa wprawdzie, że w tym roku dojdzie do jeszcze jednej podwyżki stóp procentowych NBP, ale dość liczna jest też grupa osób twierdzących, że zapoczątkowany w kwietniu 2007 r. cykl zacieśniania polityki pieniężnej dobiegł już końca

Aktualizacja: 26.02.2017 13:21 Publikacja: 06.09.2008 06:23

Zaliczam się wciąż do tej drugiej grupy, choć moje przekonanie, że stopy procentowe już nie wzrosną, osłabło nieco po zapoznaniu się z ostatnim komunikatem i najnowszymi wypowiedziami członków RPP oraz po publikacji danych o wyższym od oczekiwanego wzroście PKB w II kwartale.

Trudne zadanie

Próbując przewidywać decyzje Rady Polityki Pieniężnej, trzeba uwzględniać zarówno tzw. czynniki fundamentalne, określające skalę zagrożeń dla stabilności cen, jak i sposób, w jaki na zmiany tych czynników reagować mogą poszczególni członkowie tego gremium. Na podstawie samych danych i prognoz makroekonomicznych można wciąż twierdzić (jak czynią to "jastrzębi" członkowie RPP), że kolejna podwyżka stóp pomogłaby w zwalczaniu inflacji i nie osłabiłaby w odczuwalny sposób perspektyw wzrostu gospodarczego. Na rzecz wzrostu stóp przemawiają przede wszystkim prognozy wskazujące na ryzyko znacznego wzrostu inflacji bazowej (z 2,2 proc. obecnie do 4 proc. w 2009 r.), odnotowany w lipcu silny wzrost oczekiwań inflacyjnych oraz wciąż bardzo wysoka dynamika płac. Szybkie jest też nadal tempo wzrostu podaży pieniądza i na wysokim (choć stopniowo malejącym) poziomie utrzymuje się dynamika kredytu. Jednocześnie dane o produkcie krajowym brutto opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny pokazują, że podwyższone stopy procentowe nie przyniosły dotąd większego uszczerbku dynamice wzrostu gospodarczego. Wszystko to sugeruje, że jest jeszcze "przestrzeń" dla co najmniej jednej podwyżki stopy referencyjnej NBP.

"Jastrzębie" i "gołębie"

O tym, czy do takiej podwyżki dojdzie, zadecyduje jednak rozkład głosów w RPP. W sytuacji, gdy do grup mniej lub bardziej zdeklarowanych "jastrzębi" i "gołębi" zaliczyć można po czterech członków Rady, szczególne znaczenie mieć będzie postawa profesorów Sławińskiego i Czekaja. Pierwszy z nich znany jest z przywiązywania dużej wagi do kształtowania się kursu walutowego i to zapewne obawy o zgubne skutki nadmiernej aprecjacji złotego spowodowały, że w ostatnim okresie zbliżył się bardziej do obozu "gołębi". Silny spadek wartości złotego w sierpniu (o ponad 10 proc. do dolara i ponad 4 proc. do euro) powinien jednak mocno złagodzić te obawy i stąd nie można wykluczyć, że prof. Sławiński dałby się przekonać do zagłosowania za jeszcze jedną podwyżką stóp. Kurs złotego był do niedawna jednym z najważniejszych sojuszników RPP w walce z inflacją i dlatego można nawet pokusić się o spekulację, że chęć powstrzymania jego spadku była jednym z czynników, który wpłynął na utrzymanie dość "jastrzębiego" tonu ostatniego komunikatu RPP.

Trudno jest przewidzieć, jakie stanowisko zajmie prof. Czekaj, ale wiele wskazuje na to, że może być przeciwny dalszemu zacieśnianiu polityki pieniężnej. Prof. Czekaj zdaje się niemal na równi stawiać ryzyko wzrostu cen i ryzyko osłabienia wzrostu gospodarczego, zaś sygnały płynące ostatnio z gospodarki mogą sugerować, że szybciej narasta drugie z tych zagrożeń. Dane dotyczące tempa wzrostu PKB w II kwartale odnoszą się do przeszłości, natomiast nie ma wątpliwości, że w następnych kwartałach tempo to znacznie się obniży. Wyraźnie spadła już dynamika produkcji przemysłowej (w sierpniu mogła być nawet bliska zera w ujęciu rok do roku), zwolniło tempo spadku bezrobocia i pojawiły się pierwsze spadki zatrudnienia w niektórych branżach. Na pogarszanie się perspektyw polskiej gospodarki wskazuje też większość wskaźników koniunktury, w tym choćby najniższy od 2002 r. poziom indeksu PMI. Ze względu na negatywne skutki wcześniejszej aprecjacji złotego, rosnących jednostkowych kosztów pracy i dużo większego od oczekiwanego osłabienia aktywności gospodarczej w strefie euro niezbyt korzystnie kształtują się też perspektywy dla polskiego eksportu. Wszystko to są sygnały, których ani prof. Czekaj, ani pozostali członkowie RPP nie mogą ignorować, choć zapewne w różny sposób będą one wpływać na sposób głosowania każdego z nich. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że dzięki spadkom cen ropy naftowej i wielu produktów rolnych i pomimo oczekiwanego wzrostu inflacji bazowej już wkrótce zacznie się obniżać wskaźnik CPI. W swoich wyborach RPP nie może też całkowicie abstrahować od decyzji podejmowanych przez inne banki centralne (takich jak choćby faktyczna zmiana nastawienia Europejskiego Banku Centralnego czy też obniżka stóp w Czechach).

Twardy orzech do zgryzienia

Złożoność i niejednoznaczność sygnałów płynących z polskiej gospodarki i jej otoczenia oraz wyraźne ryzyko dalszego wzrostu inflacji bazowej sprawiają, że RPP ma przed sobą bardzo trudne zadanie znalezienia jakiegoś złotego środka. Równie trudne zadanie mają jednak też analitycy próbujący przewidzieć decyzje RPP, gdyż oprócz interpretacji sygnałów z gospodarki muszą też określać możliwą funkcję reakcji rady i poszczególnych jej członków. W sytuacji dużej niepewności dość częstą reakcją jest czekanie na dodatkowe informacje i ten właśnie czynnik może spowo

główny ekonomista BRE Banku

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego