Wczoraj późnym popołudniem premier i minister finansów spotkali się z członkami Rady Polityki Pieniężnej, aby omówić przygotowanie Polski do przyjęcia euro. W ubiegłym tygodniu Donald Tusk złożył bowiem niespodziewaną deklarację, że wspólną walutą posługiwać się będziemy już w 2011 r. Ujawnienie daty spowodowało gwałtowne umocnienie złotego, stało się także przedmiotem wielu analiz ekonomistów. Także spotkanie rząd-RPP, które zwykle dotyczyło budżetu, przerodziło się w dyskusję na temat kalendarza wejścia do eurostrefy.

- Jasna deklaracja rządu, że Polska chce wejść do strefy euro w 2011 r., może spowodować konieczność zaostrzenia polityki pieniężnej - stwierdził przed spotkaniem Andrzej Wojtyna, jeden z członków RPP. - Jeśli kalendarz zostanie formalnie przyjęty przez rząd, wówczas RPP weźmie to na warsztat i będzie pracować nad nowym scenariuszem optymalnego powrotu do celu inflacyjnego - dodał.

Obecnie tempo wzrostu cen (4,8 proc. rok do roku) znacząco przekracza założony przez RPP poziom 2,5 proc. Bruksela zwraca jednak uwagę na indeks zharmonizowanej inflacji HICP, który w sierpniu wyniósł u nas 4,4 proc rok do roku. 12-miesięczna średnia tego indeksu (dla Polski 4,1 proc.) zestawiona z tzw. wartością referencyjną (średnia dla trzech krajów UE o najmniejszej inflacji, w sierpniu 2,6 proc.), obrazuje, czy spełniamy kryterium inflacyjne, aby wejść do strefy euro. Jako że od wartości referencyjnej można odbiegać o 1,5 pkt proc., ubiegły miesiąc był kolejnym z rzędu, kiedy dynamika wzrostu cen w Polsce mieści się w ramach przyjętych przez Brukselę jako dopuszczalne.

Rada i rząd muszą także ustalić, kiedy Polska przystąpi do mechanizmu ERM2, stabilizującego kurs naszej waluty względem euro. - Moment na wejście do ERM2, przy obecnych zaburzeniach na rynkach finansowych, jest stosunkowo trudny - stwierdził Andrzej Sławiński, członek RPP.

reuters